Asiu, i to Ty piszesz? Ta która bibliotekę mądrych ksiąg ogrodniczych mogłaby otworzyć. No wiesz, połechtałaś mnie jak nie wiem co. Bo najlepsze jest w tym wszystkim to, że ja to sobie ot tak posadziłam. To wszystko będzie jednak przesadzane, to chwilowy przechowalnik/rozmnażalnik. Na prawo od tego miejsca jest jeszcze pustynia i kawał darni do zdjęcia. Wzdłuż całego płotu od strony drogi powstanie wielka rabata trawiasto-bylinowa i te rośliny ze zdjęcia z pewnością zmienią lokalizację. Będzie się na tej rabacie działo, będzie bardzo kolorowo. To ma być kwintesencja lata, eksplozja kolorów, jedyne takie miejsce w moim ogrodzie. Bo to jedyne miejsce gdzie jest sporo słońca i mus to wykorzystać na maksa.
Taki jest plan, a co wyjdzie to się okaże. Bo błędów popełnię zapewne bez liku i tetris zapewne nieustający mnie czeka.
Jeżeli Twoja perowskia na takiej nędzy się pokłada to ja do mojej nie mogę mieć pretensji. Bardziej mnie wkurzają rozwalające się liatry. Te miały w założeniu stać pionowo a nie leniuchować na leżąco. Perowskia lubi zasadowo, może dlatego żółkną jej liście? Nie wiem, nie znam się.
Ewuś, jaki tam majstersztyk, toż to misz-masz. Ale fajny, taki kolorowy.
Narysować to? No nieeee, Kochana, to przerasta moje umiejętności. Zresztą liatry są tak rozrzucone, że nie sposób ich nanieść na rysunek, absolutnie nie pamiętam jak je sadziłam. Metodą: a tu jest jeszcze trochę miejsca, no to niech będzie ta liatra tutaj.