Asia witam u mnie.
Ty to od razu naukową ideologię do tytułu wątku dopisujesz
ale może coś w tym jest. Ja pracę w ogrodzie tak właśnie traktuje, jako terapię
, oderwanie od rzeczywistości od codziennych problemów w sumie dla mnie to nie praca pomimo że czasem upocona, zmachana, wszystkie kości bolą
ale za to psychicznie zrelaksowana. A jeszcze jak efekty widać to prawie szczęśliwa
Kiedyś tak się zarobiłam że dopiero wieczorem się zorientowałam raz, że już wieczór a dwa że prawie cały dzień nic nie jadłam
)
Mój m... nie może tego zrozumieć nieraz mówi usiądź wyjdź w końcu z tych krzaków, daj sobie spokój... a najlepiej to posiać trawkę na całości i wykosić raz na tydzień
Nie dociera do niego że ja to nie z musu ale z chciejstwa robię