agata - na pewno sporo racji jest w tym co piszesz, ale dziecko bez czapki gdy na dworze mróz i wiatr to dla mnie nie do pomyślenia. Antyboli unikam rzeczywiście, na szczeście trafiłam na lekarkę, która wszystko leczy inhalacjami, antybiotyk to ostateczność i najczęściej przy bólu ucha - a to u mojego młodszego dziecka dość częste (w tym roku chyba ze 3 razy) - i jak tu jej nie dać czapki?
Wietrzenie domu i częste spacery też popieram z całego serca no i nie trzymam moich zasmarkanych dzieci (o ile smarczą bo w tym roku jakoś tfu, tfu mało) tygodniami w domu, chyba, że jest gorączka.
Ehh..choroby to ciężkie sprawy, Starsza wyrosła jakoś w 4-5 roku życia, młodsza choruje inaczej - u niej albo ucho albo - sory ale ja to już tak nazywam "s..aczka-rzygaczka"
Ania - a Matylda jak sobie radzi z chorowaniem? Tylko Antoś taki podatny?
____________________
Ogród Marty - Kochaj i podążaj za marzeniami...