Toszka, tak, cisy są cudne i je na podjeździe również planuję. Problem jednak w kosztach. Chcę obsadzić cała działkę dookoła cisami, ale jak mniej więcej policzyła to koszt kilku tysięcy zł, więc będę musiał rozłożyć to na etapy. Poza tym cisami zajmę się chyba na jesień, bo ponoć sadzone jesienią lepiej się przyjmują.
Na razie jesteśmy na widoku, i chciałabym stworzyć jakąś wizytówkę domu. Bo na razie wygląda jakby tu mieszkali lenie i nieroby bez polotu - nie wiem czy wiesz o co mi chodzi

Poza tym szkoda mi czasu i miejsca. Chciałabym już wsadzać, żeby rośliny się rozrastały, żeby je systematycznie kolekcjonować, a później w razie konieczności przesadzić, ale żeby już były. Bo kiedy już weźmiemy już się za konkretne prace remontowe, to tym bardziej będzie nam trudno nakupić krzaczki. A tak, już będę miała spory arsenał do dyspozycji
Co do cisów na podjeździe to chodzi mi jeszcze po głowie wsadzenie razem z małymi cisami jakieś wyższe kulki, które osłoniły by nas od spojrzeń sąsiadów. Bo jak wytniemy te koszmarne iglaki, to będziemy sobie spoglądać w okna. Musiało by to być coś zimozielonego (po 1 żeby zasłaniał widok, a po 2 żeby liście nie śmieciły jesienią podjazdu sąsiadom), coś na pniu, zeby nie zabierało miejsca cisom. A jak cisy osiągną wymaganą wysokość to kulki się wytnie. Ma to sens?