Niektóre fundacje przesadzają, np. wybraliśmy psa, który w schronisku mieszkał już długo, chcieliśmy wziąć, mieli tak skonstruowaną umowę, że nie mogliśmy jej podpisać, no i my bez psa, pies bez domu.
A w drugiej, normalnie, mąż pojechał, pies pomerdał, mieli najpierw na spacer, a za kilka dni do domu, okazało się, że po spacerze od razu do domu. I tak już dwa lata Korek z nami mieszka, radośnie nam pomponem na końcu ogona dziekując, że przyjęliśmy go do stada. Z fundacji kilka razy dzwonili, jak się ma. Dawno już nie.
Kocięto urocze!
____________________
Rytlogród na 18 stóp