Favor
14:08, 07 lis 2016
Dołączył: 07 lis 2016
Posty: 9
Witam,
jest to mój pierwszy post, więc serdecznie pozdrawiam wszystkich.
Forum przeglądam i czytam od dwóch lat mniej więcej i wiedza tu nabyta pozwoliła mi na uniknięcie większych wpadek przy zakładaniu ogrodu (chyba ). Tzn. proces zakładania ogrodu wciąż u mnie trwa i trwał będzie jeszcze dłuugo, choć nie ze względu na wielkość lecz na specyficzne warunki jakie mam na działce - ale to temat na zupełnie inny wątek i być może skoro już zacząłem tutaj pisać, to będę miał dużo innych pytań do niezagospodarowanej wciąż części mojej działeczki.
Ale wracając do tematu wątku. Cztery lata temu zakupiłem kilkadziesiąt sadzonek cisa pośredniego Hicksii wielkości pojedynczych gałązek. Jakimś cudem większość przeżyła moje nieudolne zabiegi i kilkukrotne przesadzanie i od zeszłego roku rosną już na swoim docelowym miejscu. Kilka z nich ledwo ciągnie i są niewiele większe niż na początku, większość jednak ładnie się rozrasta i idzie w górę.
Problemem mym jest coś, co na jesieni zeszłego roku zeżarło wszystkie zeszłoroczne przyrosty. Za radą panów ze sklepu ogrodniczego zakupiłem środek owadobójczy (nazwa do uzupełnienia jak będę w domu) i w tym roku wykonałem na wiosnę i latem oprysk wszystkich krzaczków. Wyglądało to dobrze, jednak teraz widzę, że znów późną jesienią cisy pięknie coś dopadło i pożarło, choć już mniej niż rok temu i choć część przyrostów się uchowa (być może ).
Postaram się zrobić zdjęcia cisów po pracy, ale może być problem ze światłem - ogólnie igiełki są podgryzane po bokach i wyjadane w zakola, ale również zjadane równo prawie w całości.
Dziś w końcu udało mi się nazwać mojego głównego podejrzanego - susówka dębówka. Nigdzie nie mogę znaleźć informacji, więc proszę o pomoc - czy ten mały chrząszcz, którego u mnie sporo, może również żerować na cisach, czy mam szukać winnych gdzie indziej? Dodam tylko, że innych szkodników nigdy nie zauważyłem w pobliżu.
jest to mój pierwszy post, więc serdecznie pozdrawiam wszystkich.
Forum przeglądam i czytam od dwóch lat mniej więcej i wiedza tu nabyta pozwoliła mi na uniknięcie większych wpadek przy zakładaniu ogrodu (chyba ). Tzn. proces zakładania ogrodu wciąż u mnie trwa i trwał będzie jeszcze dłuugo, choć nie ze względu na wielkość lecz na specyficzne warunki jakie mam na działce - ale to temat na zupełnie inny wątek i być może skoro już zacząłem tutaj pisać, to będę miał dużo innych pytań do niezagospodarowanej wciąż części mojej działeczki.
Ale wracając do tematu wątku. Cztery lata temu zakupiłem kilkadziesiąt sadzonek cisa pośredniego Hicksii wielkości pojedynczych gałązek. Jakimś cudem większość przeżyła moje nieudolne zabiegi i kilkukrotne przesadzanie i od zeszłego roku rosną już na swoim docelowym miejscu. Kilka z nich ledwo ciągnie i są niewiele większe niż na początku, większość jednak ładnie się rozrasta i idzie w górę.
Problemem mym jest coś, co na jesieni zeszłego roku zeżarło wszystkie zeszłoroczne przyrosty. Za radą panów ze sklepu ogrodniczego zakupiłem środek owadobójczy (nazwa do uzupełnienia jak będę w domu) i w tym roku wykonałem na wiosnę i latem oprysk wszystkich krzaczków. Wyglądało to dobrze, jednak teraz widzę, że znów późną jesienią cisy pięknie coś dopadło i pożarło, choć już mniej niż rok temu i choć część przyrostów się uchowa (być może ).
Postaram się zrobić zdjęcia cisów po pracy, ale może być problem ze światłem - ogólnie igiełki są podgryzane po bokach i wyjadane w zakola, ale również zjadane równo prawie w całości.
Dziś w końcu udało mi się nazwać mojego głównego podejrzanego - susówka dębówka. Nigdzie nie mogę znaleźć informacji, więc proszę o pomoc - czy ten mały chrząszcz, którego u mnie sporo, może również żerować na cisach, czy mam szukać winnych gdzie indziej? Dodam tylko, że innych szkodników nigdy nie zauważyłem w pobliżu.