Tak mi szkoda tych sarenek...
Na łące widywałam je nie raz,
na warzywniku ślady kopytek czasami zostawiały,
ale pod dom nigdy nie przychodziły.
Teraz jak był śnieg codziennie pełno śladów,
no i je osobiście też podejrzałam dwa razy,
ale to od strony łąki, krzaczorów, drzew.
A w ostatni śnieżny dzień to samiutko,
tylko z przodu domu.
Tu gdzie sąsiedzi, płoty, szosa, psy w podwórkach.
Śladów sarny zostawiły tysiące we wszystkich kierunkach,
na trawniku, przy hortensjach, na wjeździe, wszędzie.
Podgryzły trzmielinę i uff dobrze, że nie ruszyły mojego wielkiego różanecznika, no bo z tyłu obgryzły 5 Rasputinów.
Musiały być bardzo głodne, wielką biedę miały.
W łąkach wczoraj nad ranem słyszałam strzały z grubej rury
To myśliwi...
Ale żeby im kur.. paśniki zrobili i siana dali to nie...
Pod śniegiem u mnie był ogród przez dobre 2 tygodnie.
Od 7 do 22stycznia.
Mimo wysokiej temperatury przez ostatnie kilka dni (7-9stopni) śnieg jeszcze widać miejscami, ale ziemia nie jest zamarznięta.
Jednak puchowa pierzyna chroni najlepiej przed mrozem.
3 noce były najmroźniejsze -20 a nawet -22 stopnie.
W niedzielę -13 w dzień, jak też mi ręce zmarzły na kuligu,ale fajnie było
Ostatnio jak byliśmy w lesie na spacerze, to też było słychać strzały, nigdzie na wjeździe nie było żadnej informacji o polowaniu, trochę się bałam, ale chyba byli dość daleko, nie lubię jak ktoś chałasuje w lesie, ale tym razem ja cicho nie byłam i chyba udało nam się stadko saren przepłoszyć, pobiegły w przeciwną stronę , nie wiem czy to miało jakieś znaczenie ale nie lubię myśliwych
Kochana piękne zima i towarzystwo. U nas kiedyś sarny podchodziły pod płot, teraz widzę z okna jak biegają po polach. Bażanty nieraz udaje mi się zobaczyć z tyłu ogrodu, zawsze mnie wystraszą, robią tyle hałasu.Teraz szaro , brudno i smutno. W domu mamy teraz remonty. Ogród jeszcze trochę.Pozdrawiam.