Dana,
Ja Cię bardzo dobrze rozumiem, bo przechodziłam takie problemy ze swoją działką.
Po długim poszukiwaniach znaleźliśmy działkę, która nam pasowała. Planu zagospodarowania nie było, więc poprzednia właścicielka wystąpiła o warunki zabudowy. Przez kilka lat się o to starała, bo działka była w ewidencji gruntów oznaczona jako leśna. Po jednej stronie graniczyła z domem, po drugiej też, od trzeciej dom 200m dalej za "laskiem". Czemu była leśna? Bo kiedyś na niej samosiejki wyrosły, więc ją na leśną przekwalifikowali. Poprzednia właścicielka walczyła o te warunki kilka lat i proces wydawał się zmierzać do końca. Ona czekała tyle czasu, że kupiła już inną działkę i zaczęła się budować, a tą postanowiła sprzedać. Nie chcieliśmy kupić działki bez warunków, bo co nam po takiej działce. Umówiliśmy się, że kupimy, jak otrzyma warunki zabudowy i tak się stało. W ramach tego procesu kwalifikacja działki została zmieniona z leśnej na grunty zadrzewione i zakrzewione.
Złożyliśmy projekt budowy domu i wtedy zaczęły się schody. Bo nagle okazało się, że musimy odsunąć dom 8m od granicy (z tej trzeciej strony), bo sąsiednia działka jest leśna. Informacji o tym szczególnym warunku w warunkach zabudowy nie było. Więcej, warunki zabudowy były tak sformułowane, że nie dało się postawić żadnego domu, który jednocześnie spełniałby warunki zabudowy i był odsunięty 8m od tej jednej granicy.
Zapytałam wtedy urzędniczkę jak to możliwe, że 1) nie napisano o tych 8m w warunkach zabudowy, 2) wydano warunki zabudowy, które łącznie z warunkiem 8m od granicy są niemożliwe do spełnienia. Usłyszałam, że warunki te wydała inna urzędniczka i ona już tu nie pracuje. Proste...
I tak to trwało dalej. Problem na problemie z dostaniem pozwolenia na budowę, a potem pozwolenia na użytkowanie. Wymyślanie przez gminę kolejnych pozwoleń i dokumentów, o których wcześniej nie było mowy. Szczytem tego wszystkiego był moment, gdy mieliśmy już decyzję o lokalizacji zjazdu, a Urząd nagle wymyślił, że do złożenia projektu na budowę zjazdu wymagane są warunki zabudowy zjazdu. Wystarczyło poczytać w internecie orzeczenia NSA, żeby się przekonać, że nie ma racji. Spotkania, pisanie odwołań, koszmar...
Do tej pory nie wiem, czy to Urząd jest tak niekompetentny czy to jest działanie świadome. Prawnik rzeczywiście mógłby pomóc, ale to musi być dobry prawnik, który umie i chce zająć się skutecznie taką sprawą.
____________________
Marysia -
Ogród bez roweru