Az wstyd się przyznać, w żadnym zdrojowisku nie byłam,
chyba byłam zdrowa, a może nie zasłużyłam?
Więc grafik dzienny mogę tylko wyobrazić,
bo nawet w przychodni trzeba na godziny łazić.
Unikam takiego rozkładu dnia,
gdzie mus wstać ledwie o świcie,
a potem kolejka do stołu,
gdzie dają jeście i picie.
Wolę we własnych kątach
uprawiać ścięgien rozciąganie,
nie, nie namówi mnie żaden czort
na to ich uzdrawianie.
Dzisiaj na przykład miałam ćwiczenie ramion,
zrywałam z krzaków borówki.
Gałązki już duże, więc by sięgnąć je,
mus był rączki wystawiać znad główki.
Takim cudem, waga moja
trzyma się należycie,
skłony, przysiady w normie,
i jest apetyt na picie.