Gonia, Tak azalia pontyjska pachnąca jest. Orliki możesz mieć, nasiona mam jak chcesz. Tylko koloru nie gwarantuję.

Jolu, Soir de Paris, minimalnie pachnie, ale nie tak jak pontyjska.

Udało się dziś wypielić 2 rabatki! Sukces, jak nie wiem co!
W nocy znowu ma lać, będzie miejsce na nowe chwasty. 2 worki ogródkowego bałaganu poszło na śmieci. Ufff. Jeszcze 2 czekają na podwodę.

I tak na DOBRA SRAWĘ, niewiele widziałam w ogrodzie cały dzień z nosem przy ziemi.
Ale dla Was, Świeżutkie. Moje potwory







I widok zza płotu po lewej stronie bramki, i po prawej stronie bliskiej, i po prawej dalekiej.

Haniu.

wysłałem do Ciebie zaproszenie na fb - przyjmiesz?

pozdrawiam
Jan

Janie, priv.

hankaandrus_44 napisał(a)

Gonia, Tak azalia pontyjska pachnąca jest. Orliki możesz mieć, nasiona mam jak chcesz. Tylko koloru nie gwarantuję.

Jolu, Soir de Paris, minimalnie pachnie, ale nie tak jak pontyjska.

Udało się dziś wypielić 2 rabatki! Sukces, jak nie wiem co!
W nocy znowu ma lać, będzie miejsce na nowe chwasty. 2 worki ogródkowego bałaganu poszło na śmieci. Ufff. Jeszcze 2 czekają na podwodę.

I tak na DOBRA SRAWĘ, niewiele widziałam w ogrodzie cały dzień z nosem przy ziemi.
Ale dla Was, Świeżutkie. Moje potwory

Prawdziwe potwory,Mają pewnie już kilka latek?

Basiu, tak plus minus 35 lat. Ten pierwszy, potem sobie wychowałam jego dziecko, i jeszcze kolejne dziecko. Mam teraz 3 Rh tego samego rodzaju. To niezawodne rodki! Inne to jakieś hybrydy chorowite.

Bzów u Ciebie dużo, ale ten specjalnie dla Ciebie pachnie.

No nie dość, że potworki, to jakie wiekowe. Czuję zadowolenie, robota zrobiona, choć z nosem przy ziemi
Pontyjska u ciebie piękna, u mnie jakoś azalie trudniej sobie radzą, cos im nie pasuje.

Joku napisał(a)

Marzy mi się taka Soir de Paris, ale miejsca brak. Pachnie?

Pachnie, ale najbardziej czuć jak nie wieje i jest ciepło

Zgadza sie, Irenko.
Tak jestem zadowolona, bo została mi do obsadzenia jeszcze tylko jedna rabata ogrodowa, cukinia, na parapecie, ogórki w kiełkowniku. Może w środę się uda.

Dzisiaj świeżo po deszczu, wszystko śmignie w zauważalny sposób.

Wczoraj przyniosłam do domu pędy kosodrzewiny. Cały słoik, zasypałam cukrem , Po dwóch dniach zaleję alkoholem. Będzie to moje lekarstwo na chrypki, przeziębienia i suche kaszle, Wszystkie koronowirusy już powinny mnie omijać.
Sosnowe pędy są popularniejsze w przepisach, ale ja sosny u siebie w ogrodzie nie mam. A kosówki mam trzy. Będzie więc nalewka na kosówce, po góralsku. Żałuję, że nie mam alkoholu włoskiego Sambuco, bo podobno z nim jest najlepsza. Żytnia z kłoskiem musi wystarczyć.


Na dodatek będzie pożytek dla rośliny. Zagęści się, bo pędy ucięłam nie na całej długości, a tak mniej więcej 2/3 pędu.
Bez za płotem u sąsiadki.

Jakie bzy! Ale musi być zapach!
Gratuluję odchwaszczania, u nas leje, jak tylko przestanie i podeschnie mus zrobić to samo!
Buziaki Haniu!!!

Karola, trzymam kciuki za chwasty, dasz radę, a także za kurki. One ślepe w tej stodole były, musi je słońce razić.

Bzy w każdym ogródku są, W moim na razie taki niewielki, z dwoma kwiatostanami koloru lila.

Jeszcze mam ochotę na białego.