Mam ją mniej więcej 35 lat tak jak ten biały rododendron. Póki młoda piękna zwarta była, teraz się rozjechała, ale już 10 lat nie była przycinana. To są dwie obok siebie.
Co do kosówki. Przycinam pędy w połowie, alb ow dwóch trzecich. Jeżeli wyłamuję jakieś, to zawsze największe, Po przycinaniu pięknie tworzą kulki na czubku gałązki, po przycięciu, i to do końca sezonu.
Jeżeli chodzi o proporcje na nalewkę, to ja daję mało cukru. Ale na litrowy słoik to mniej więcej pół kg. ciut mniej. Pędów nie myję, woda nam nie potrzebna. Cukier jest utrwalaczem. Możesz pokroić na drobno, ale ja daję bez krojenia. Taki zasypany słoik z pędami wystawiasz na 2, 3 dni na słoneczny parapet. Po 3 dniach pędy już puszczają sok. MUsi być szczelnie zamknięty słoik. Wtedy zalewasz alkoholem, jaki masz, najlepiej bezbarwny, jeżeli dasz spirytus , to po zakończeniu maceracji po miesiącu trzeba dać przegotowaną wodę. Tyle wody ile spirytusu dałaś. Jeżeli dasz wódkę to nie musisz. Ile alkoholu?- Tyle, żeby pędy były przykryte, Bo jak sczernieją to nalewka będzie miała gorzkawy smak.
Przecedzasz, i trzymasz w lodówce. Można dać sok z cytryny, można dać gwiazdkę anyżu, Można zmieszać z nalewem na kwiatach czarnego bzu. Wtedy będzie super dobra pomoc na choroby przeziębieniowe. Ale ja wolę osobne buteleczki na każde z tych ziółek. Nie wiem czy wszystko wyjaśniłam.
Pozostałe pędy po odcedzeniu można zalać jeszcze raz wódką, będzie łagodniejsza nalewka. Ja to i 3 razy zalewałam te same pędy.
Jak używać? Te 3 nalewki zmieszałam razem i używałam po 1 kieliszku zimą przed snem. A jak jest katar czy chrypka to i rano, i wieczorem. Tylko już do samochodu nie wolno wsiadać
A na wszelki wypadek trzymam w apteczce olejek pichtowy i ten używam po 15 kropli na łyżeczce cukru, Bo przecież może się zdarzyć choroba jak już naszego lekarstewka z pędów mieć nie będziemy.
Elu śpij zdrowo. I oby ten specyfik nie był potrzebny.