Huh wróciłam

Dziś pierwszy dzień ogrodowy - za wyjątkiem przycinania drzewek parę tygodni temu.
Ścięłam trawy - nie mam pojęcia, czy to dobra pora i czy dobrze to zrobiłam, ale musiałam naszykować budulec na gniazda, bo biedne mazurki nie miały co znosić

Trochę przy okazji sprzątnęłam, ale malutko, no i przycięłam clematisów większość. Jeszcze ze 3 mi zostały. Ale tam błoto ciągle.
Targi? Nie wiem, o jakie chodzi, ale i tak ni dam rady. Nie ogarniam jak zwykle, mało czasu, a do tego zaczęłam ćwiczyć, bo mi się waga zepsuła i źle pokazuje. Przy okazji naprawy sprzętu korzysta też kręgosłup
Pomidorki wysiane, zaczęły pierwsze wschody po tygodniu mniej więcej (!) Część niestety nie wzeszła, ale i tak jest ok. Zresztą jeszcze ciągle jakiś kiełek się pokazuje. Wzeszła mi też stipa, kleome z moich nasionek (!), orlaya (!!!), lobelie, kosmosy, aminek. Więcej nie siałam. Z dyniami i ogórkami jeszcze czekam. A reszta pewnie do gruntu pójdzie od razu.
W ogródku chyba się udało i ruszyły cebule szachownicy perskiej. Nie zmarzły znaczy