Ile piękności u Ciebie dostrzegłam. Widzę, że Girod to był dobry wybór, Cartier u mnie jeszcze mały i kwiaty są bardziej zbite, na parę kolejnych róż mam chrapkę. Czy u Ciebie też taki wysyp mszyc? Co z nimi robisz? Ja narazie rozgniatam ręcznie.
Mszyce ściągam ręcznie. Daję radę. Ptaki i biedronki pomagają chyba czasem wystarczy pstryknąć pędach i opadają. A ponoć jak opadnie, to już nie wróci. I ja w to święcie wierzę
Kasiu ano wącha - ma wybór
A to miał być żeleźniak Russella... ale nie jest. Kolejna wtopa jednej szkółki. Ciekawe,co to?
U mnie tylko LO kwitnie, reszta się jeszcze waha i przygląda.
Ta róża która wypuszczała nie wiadome pędy to voyage - wyrwałam je i zostawiłam tylko jeden właściwy. Ale nie jestem zadowolona z tej róży, nie wiem czy nie podmienię jej na inną. Pasowałaby mi buraczkowa, jako taki ciemny akcent... ale o pokroju baroneski i o podobnym licznym i długim kwitnieniu...
Pomożesz w wyborze... jak nie w donicy to może jesienią bym kupiła