Ehhhh Danusiu, em tego nie przełknie raczej.
Konsekwencje nocy w szpitalu na obserwacji młodego po przypuszczalnym zjedzeniu jagódek cisowych u dziadków. Wtedy wyleciały od dziadków i od nas wszelkie cisy. Dzieci wyrosły, uraz pozostał.
Trochę zdjęć z czwartku. Nadal działam, dziś będzie sadzenie róż i jeszcze ostatnie byliny mi zostały. Cebulki, jak zdążę. Jeśli nie, to jutro, albo za tydzień.
Nowa jeszcze trochę do zrobi tu zostało, ale to już wiosną. Teraz za zimno i za mokro na układanie kostki. Ale może przedłożę jeszcze darninę na brakujący kawałek.