Łucja, u mnie dwie do pójścia za płot to camelot i mount shasta (info z metek), obie kupione z gołym korzeniem na jakiejś wiosennej marketowej wyprzedaży przez Małżonka, bo ładne na obrazku i za parę złotych...
On durny, a ja tak samo, bo robiąc nowe rabaty przy domu obie wsadziłam nie czytając na ich temat, chcąc mieć gęsto a akurat miejsce było - no wiódł ślepy kulawego

Niby się dużo uczę i wiedzę nabywam, ale czasem mam wrażenie, że mam dziury w mózgu i myśleniu ogrodowym
Ta camelot piękne ma pąki, potem szybko rozkwita na majtkowo-różowo i jeszcze szybciej gubi kwiaty. Mount shasta - podobnie (choć na biało), ale mam wrażenie, że nawet nie do końca rozkwita a już pada. Może ja te dwie róże źle oceniłam, może to pierwszy sezon ich nie był udany??? No nie wiem sama

Nie porwały mnie, a do tego dały się zeżreć przez "coś" - zefiryna posadzona 50 cm dalej się nie dała