Haniu, nieee, to praca typowo kuchenna

. Zwłaszcza że albowiem truskawki kupne były.
Sukienka jedna przerobiona, musiałam skrócić ramiączka. Zrobiłam to odwracalnie, żeby była dobra za rok albo dwa w razie czego. Drugą "ulepszyłam" za pomocą zatrzasków, ale nie wyszło jej to na dobre i zatrzaski odprute. Dwa dni szaleństwa przed nami. Pomalowałam dziecku paznokcie. Po czym namyśliłam się i sobie też machnęłam. A co tam...
Ogrodowo było jednak dziś odrobinę. Szykując odpadowe wory do wywózki jutrzejszej, wypieliłam trochę rabatę na przedpłociu, przynajmniej z rzucających się w oczy chwastów.