Udało mi się wreszcie 'ustrzelić' , oczywiście bezkrwawo, nowego mieszkańca ogrodu.
Ilekroć wchodzę w strefę, którą uznał za swoją , to wyfruwa z budki i przeraźliwie na mnie pokrzykuje.
A to dzięcioł leń zamiast sobie dziuplę wykuc to on na gotowe przyleciał i to jeszcze samiec leniuch. Pewnie całą zimę tam przesiedzi tym bardziej że ma jedzenie ale wiosną może wyleczy się z lenistwa. Bardzo fajne zdjęcia.Pozdrawiam Dzidko.
Współczuję ci Dzidko.Ja opłakiwałam swoją poprzednią suczkę ponad pół roku,ale w ukojeniu pomogła mi wzieta obecna.Ale jeszcze przykro mi jak pojawią się wspomnienia.Może i na ciebie czeka gdzieś nieszczęsne psie ,bo szkoda takiego potencjału dobroci w tobie ,myślę że go spożytkujesz i coś przygarniesz.Życzę ci szybkiego pogodzenia z losem.