Wow zdjęcia i opis całej wycieczki robią niesamowite wrażenie, no ja też jestem uczulona na hałaa i tłok wyciszyły mnie te ostatnie 2 lata w domu w ogrodzie na spokojnie raczej wszystko więc nie ma co porównywać ale ja ostatnio byłam w niedzielę handlowa w centrum handlowym w mieście i już dostawałam szału.
Tak czy inaczej jest wspomnienie , a w ogrodzie chwasty szybko popedzisz .
Agatorek na 100% to była inna rzeczywistość, technologia poszła do przodu. Chociaż wciąż nie rozumiem dlaczego przy tym rozwoju wciąż korzystają z toalet kucanych. Niby do przodu a jednak trochę zacofani. Jakie rejony odwiedziłaś? Na tą chwilę fotki z Chengdu i Leshan.
Angielski tylko w hotelach, czasem przy kasach ale rzadko. Dziwiło mnie, że ani policja ani obsługa metra, stacji nie gada po angielsku. To naprawdę wiele utrudniało. Poza tym oni nie byli chętni do pomocy, woleli udawać, że cię nie słyszą. W Meksyku też nie gadali, ale zawsze starli się pomóc, zawsze byli uśmiechnięci i zawsze włączali translatory jak istniała taka potrzeba.
Narsilla tłum w Chinach to zupełnie inny wymiar. Człowiek tego nie zrozumie dopóki tego nie przeżyje. Szybko tam nie wrócę. Moja koleżanka ma podobne przeżycia z miast Japoni. Szkoda, bo też mam w planach.