Ciebie też dopadło życie!? I brak czasu...! Tylko z ta różnicą, że ja wybieram spotkania od pracy w ogrodzie! Obie rzeczy odstresowujące, ale spotkania lżejsze!
A praca w ogrodzie, to i tak nie skończona bajka! U mnie już niby gotowy ogród, a znowu mam sto pomysłów na zmiany! A cóż można na działać nowego w sobotę, jak trzeba i tak zrobić bieżące rzeczy, podlać doniczki, obkosić rabaty, skosić trawnik, ogłowić np. róże, tu skubnąć , tam skubnąć jakiegoś suchelca, nie mówiąc już o zbiorach z warzywniaka a przecież obiad, pranie, sprzątanie domu, tarasu samo się nie zrobi. No krótka jakaś ta sobota...i mam wrażenie że z roku na rok krótsza! ( tak jakoś od 50-tych urodzin przyśpieszyło mi się to skracanie!) Na twórcze działania, to ja muszę mieć więcej niż jeden dzień wolny
Ale z tym dopracowaniem, to ostatnio na bakier. Mam wrażenie, że ostatnio ptactwo i gryzonie, a może nawet i jeż- wyczuły brak" ruchów "właścicielki w ogrodzie i zaczęły go " rozpracowywać"! Korę i nawet ziemię z rabat codziennie wysypują mi na do pół metra poza obręb rabaty, nie przeszkadza im w tym żadne obrzeże, czy to z podwójnej cegły koło murka, czy krawężniki przy rabacie koło domu, czy murowane z kostki granitowej wokół większości rabat. W rabatach, tunele, gdzie ręka wchodzi do łokcia(aż boję się wkładać!), kopce i podniesiona ziemia tunelami płytkimi i popodnoszone niektóre rośliny. Na szczęście ślimaków nie wiele w tym roku, a te co są to chyba stołują się w jednym miejscu, bo tylko koło murku mam pogryzione hosty.
Te np. nie ruszone
I niech tak zostanie! Wy się zachwycajcie i mnie pocieszajcie! A ja jeszcze trochę ponarzekam na suszę, która tam gdzie nie ma podlewania robi wrażenie już bardzo jesiennego ogrodu...brzoza zrzuca liście hosty żółkną...trzcinniki i krzewy schną...