przyłączam się do wypowiedzi dziewczyn powyżej, ogród nie jest za duży, jak namieszasz powstanie straszny misz masz, taki ogrodowy bałagan, im mniej gatunków tym będzie korzystniej
p.s. dom maszkaron zawsze pozostanie ale sprytnym zabiegiem odwrócisz od niego swój wzrok i gości
przekonaj męża ... może da się skusić
Ta obrona sosny do złudzenia przypomina mi walkę mężusia Anbu o "nerkę"...rok mu zajęło by zrozumieć, że owa nerka jest od sasa do lasa.
Sosna wymagać będzie stałego uszczykiwania. Już teraz widać, że nie jest to mała sosna. Po długości przyrostów widać. Taka sosna wybuja w górę, ogołoci się od dołu. Jeśli będzie wysoka, to oczyszczenie jej z suchych igieł będzie niemożliwe. Zalegające suche, brązowe igły są koszmarnie szpecące. Potem sypią się te igły po całej okolicy. Sprzątać trzeba ręcznie.
Gdyby to jeszcze była sosna fastigiata, to w maleńkim ogródku ma rację bytu. Ale ta wasza sosna to będzie szeroki i wielki olbrzym. Wnioskuję, że teraz jeszcze nie wiecie jak formuje się sosnę. To robi się od samego początku. Nie czeka aż urosnie, bo nijak będzie mozna sięgnąć.
Jesli mąż chce ją koniecznie, to mozna znaleźć jej inne miejsce i od razu pracowicie formować (wcześniej mając pomysł i plan na przyszły kształt). Wytłumacz to męzowi.
Nie da się "mieć ciastko i zjeść ciastko". Aranżacyjnie ta sosna ma rację bytu prowadzona na niwaki (ogrodowe bonzai).
Jedyną przesłoną/parawanem mogą być posadzone 3-4 takie same drzewa.
Nic innego nie wymyslimy, bo cudów nie ma
Powiem na głos to, co zapewne niejedna osoba sobie myśli:
otóż sprzedawcy na całym swiecie są tacy sami... trafił sie naiwny, któremu towar mozna wcisnąć i niech potem klient martwi się co z tym fantem zrobić. Nie ważne, że towar jest jak kwiatek do kożucha (czytaj - wielka roslina nieadekwatna do maleńkiego ogrodu. Towar zbyty. Spora kwota zasiliła kasę
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Tereska nie będzie ciężko, znajdź jej rodzinę zastępcza powiedz mężowi, że będzie mógł ją odwiedzać to tak w ramach żartu
Tak serio to pamiętam swoje początki - ogromny misz masz, tysiąc pomysłów na minutę. Radzimy z dobroci serca, nikt nie chce mężowi przykrości zrobić ale niech po męsku spojrzy prawdzie w oczy
to drugie drzewo nie jest na pierwszym planie, nie rzuca się w oczy
Ale mąż uparty i na ugodę nie pójdzie.. W tej sytuacji zrobię projekt ze sosną (jak narazie ) bo innego wyjścia nie ma.. A mężu, tak jak ze wszystkimi innymi konfliktami, za parę lat sam dojdzie do tego, że sosny miało nie być