Byłam wczoraj na "mojej" działce. Rozmawiałam z sąsiadami, zostawiłam swój numer telefonu.
Nie wygląda to różowo.
Właściciel sprzedać tego nie chce, sprzedać chce jego konkubina. Klientów stada i wszyscy tracą cierpliwość. Nawet jak ktoś go namierzył to rozmawiał z ta kobieta, a gość uciekał i wracał po kilku godzinach, choć tylko i wyłącznie z nim można rozmawiać nt. kupna bo jego zaciągnąć trzeba do notariusza...
pół lutego siedział w nieogrzewanym bliźniaku obok (też na sprzedaż) i przepijał kasę na geodetę, który działki podzielił a nie dostał pieniędzy za to. Więc ta konkubina myślała że wszystko jest załatwione a nie jest.
To wiem od babki od nieruchomości, która nareszcie do mnie oddzwoniła. Więc sprawa tej działki jest mocno, mocno kontrowersyjna i kupno jej graniczy z cudem, a na pewno kupno szybkie...
wyżej na tej ulicy sa kolejne 2 działki do kupna, ale ze skarpą i z gorszym widokiem

niemniej czekam na ich dane i ceny, zobaczymy... echhhhhhhh