Wiecie co?
Tak siedziałem sobie dziś na tarasie i nagle błogo mi się zrobiło, pomimo wiatru i zachodzącego słońca, pomimo już skłaniającym się ku snu roślinom, pomimo innych widoków niż wiosną, to tak sobie pomyślałem, że przecież ta jesień to jest kwintesencja życia, wszystko dojrzało plony zebrane, uroki kwiatów zachowane w pamięci, róg obfitości napełniony i teraz przyjdzie schyłek życia, zima ale zaraz, za chwilę dziewicza wiosna nam się objawi i cały cykl rozpocznie się od nowa