Ja mam tylko 2tyś całości czyli jakieś 1,5 tyś bez domu i pamiętam na początku jak szukaliśmy kogoś do ogrodu i pan spytał jakie mamy fundusze, klepnęliśmy chyba 100tyś (dom kosztował coś ponad 400tyś) i otrzymaliśmy odpowiedź, że za tyle to on nam może trawnik zrobić i od tego czasu harujemy sami. Za to jaka satysfakcja
Potwierdzam. Ceny są z kosmosu, ale widocznie tak ma być. Same wiemy, jak ciężka jest to praca, szczególnie jak nie ma dobrego i mocnego sprzętu, a tylko łopatę i widły. Teściowa zrobiła dwie rabatki wielkości może 20-30m2 razem. Zapłaciła 20tyś. Szok.
Satysfakcja faktycznie jest, ale czasem i chwile zwątpienia, zwłaszcza, jak patrzy się na piękne ogrody innych. Mam, co mam i cieszę się z tego. Teraz nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku, zwłaszcza w obecnej sytuacji.
Póki co rozpierducha totalna. Dużo zmieniam i robię tez nowe. Zdjęć nie ma, bo bałagan, a i czasu na robienie brak. Myślę, że może za tydzień coś będę w stanie pokazać.
Od ubiegłego roku praktycznie cały czas nie wychodzę z ogrodu. Idzie wolno i ciężko, bo ziemię mam gliniastą i zakamienioną, więc bez kilofa nie da rady. Zrobiłam cztery rabaty. Dwie przerabiałam, dwie są nowe. Szału nie ma, bo roślinki jeszcze małe, ale liczę, że jak podrosną, to efekt mnie w końcu zadowoli.