Ależ u Ciebie się kwieciście zrobilo. Pieknie

Kasiu, dziękuję, jeszcze otoczenie i moje zdolności fotograficzne pozostawiają wiele do życzenia, ale powoli... To jednak Pomponella, nie Eden Rose, Eden chyba ma pąki... zobaczymy

Marzenko, dziękuję! Za chwilę na urlop, oj będzie mi szkoda

Karola wiesz, że dlatego dwutygodniowych urlopów nie lubię? Wyjeżdżasz zostawiasz ogród wymuskany, wracasz busz chastów, robactwo albo co gorsze ususzone wszystko.
Dlatego z M postanowiliśmy jednen urlop krótki w czerwcu a potem powtórka pod koniec września najpiekniejsze chwile spędzimy w ogrodzie
A w czasie nieobecności włączone nawadnianie i córka stojąca na strazy....

Tylko jak przechować jednoroczne... W ubiegłym roku zalali mi.... Ledwo reanimowałm....

Hej Marzenko, problem w tym że tydzień urlopu to jakby go nie było. Zanim się rozkręcę trzeba wracać

Że chwasty to nic, tyle że bez podlewania rośliny schną... jednorocznych prawie nie mam, w donicach też niewiele.. jakoś to będzie. Ale wolę końcem sierpnia wyjeżdżać niż w lipcu... ale w tym roku musiałam iść na kompromis... no trudno.

Zazdroszczę córki dorosłej, zostanie, pomoże, nas niestety trzymają wakacje - urlop poza lipcem/sierpniem to wielki luksus, jeszcze dobrych 10 lat nic z tego

Karola ja się nie mogę przyzwyczaić do urlopu poza lipcem i sierpniem
Fakt dorosła córka nadzorująca dom to skarb

Ps ja wolę częsciej pojechać na tygodniowe urlopy - raz na kwartał (np narty wiosną) niż na dwutygodniowy urlop... Dobija mnie myśl, że już po wakacjach...

Karolina - wstawiłam fotki u siebie.....wreszcie coś widać, cos juz sie wyłania ogrodopodobnego....ha, ha, ha ...

Marzenko - no tak to już jest... my wyjeżdżamy też zwykle przynajmniej 2x w roku, zimą na tydzień i latem na dwa tygodnie.. plus weekend majowy, czerwcowy, przy okazji 15go sierpnia, 1 lub 11listopada... te 3-4dni wtedy to skarb Cóż, tylko 26 dni do wykorzystania rocznie...

Małgosiu - idę zobaczyć

Karolina, i ja się dołączę do komentarzy o tym, jak pięknie wszystko kwitnie. Cudnie!
Wakacje....strasznie mi się już marzą. Ja jednak chyba potrzebuję czegoś dłuższego niż tydzień - bo inaczej nie jestem w stanie się oderwać.
Ja też się staram poprosić kogoś o pomoc w ogrodzie na czas nieobecności - bo inaczej stres duży. W tamtym roku bardzo pomógł mi kolega. Miał wpaść ze 3-4 razy a był co 2-3 dni: pielił, opryskał, sprawdził, czy nawodnienie chodzi. Też zawsze bardzo się boję, że wpłożyłam w ogród tyle pracy, kocham te rośliny a potem wraca człowiek...i jakaś tragedia. Mi w tamtym roku chorowały w trakcie urlopu bukszpany.

Karolina....Zobaczyłem Cię w innym wątku - i przychodzę z pytaniem COŚ TY WŁOŻYŁA ?

a ostróżki juuuuż? U mnie tylko jedna ma pąk