Jasne, też uważam, że ciągnięcie małych dzieci tak daleko nie ma sensu. Dlatego dziadkowie są nieocenieni. Ale te Chiny to taka przenośnia - kwestia wyboru, czy chcemy mieć na przyjemności i brak czasu, czy nie. I tak szczęście, że bez mojej pensji nie mielibyśmy na fanaberie, a nie na jedzenie.
To chociaż pozytyw tych niskich emerytur - nie ma co liczyć, to nie ma co się martwić wiekiem emerytalnym. Przestać pracować w wybranym momencie i mieć za co żyć - to marzenie. Jakby tak kwotę raty kredytu móc co miesiąc odłożyć "na starość", ech. Jak my mamy odkładać, jak kredyt duży?
Na Kostaryce jest dość przyjemnie. Możemy kupić domy obok siebie - znam bardzo dobrze hiszpański, będę Ci pomagać.

O i to następny problem - uwielbiam uczyć się języków, a teraz nie mam kiedy. Za daleko dojeżdżać, za dużo czasu by to zajmowało. I nie mogę całej opieki nad Laurą na Jarka zwalić. Ja bym się teraz jakiegoś skandynawskiego nauczyła i chińskiego, a potem portugalskiego.
Dobrze jest mieć co sprzedawać. Ja mieszkanie trzymam dla Laury - ja dostałam na start duże wsparcie, nie każę jej się wszystkiego samej dorabiać.
A jak Ci się podoba turzyca palmowa? Ona ma takie fajne zwarte kępki, akurat koło 0,5 metra.