Ja ,nie mówię ,żeby to długo trwało, tydzień ? może kapnie się,że jest coś nie tak.Teraz też się oddalają,szczególnie Karola ,czuje ,że żyje obok ,ja tak nie potrafię ,jestem za młoda i mam prawo do szczęścia ,za 30 lat nie chcę myśleć,że coś straciłam.
Etka, witaj! Wizytówkę, zrobię, może zimą. Mam problemy z wybraniem zdjęć z 4 pór roku, skoro co chwilę u nas inaczej Jak już skończę przeróbki, to moooże Z tym że chcę mieć wszystko, to duży kłopot. Wczoraj kupiłam sobie nowego zawilca, dzisiaj pewnie znowu coś przytargam... z zawilcem latałam jak kot z pęcherzem dookoła domu i w końcu wykopałam jedną trawę żeby zrobić mu miejce, a trawę wcisnęłam gdzie indziej, wykopując naparstnice, które wylądowały w doniczkach.. i pewnie do oddania.. no masakra
Też nie wiem jak mi się wszystko mieści na tych 860m2 Kot to prawie krótkowłosy brytyjczyk. Fajny jest Młoda ma radochę. Chociaż kot wczoraj nie wytrzymał i lekko ją drapnął w nadgarstek, próbując się wydostać przy kolejnym przenoszeniu... był płacz, ale już jest ok.
Taniec był jako opcja zajęć dodatkowych w przedszkolu, Młoda była na kilku zajęciach ale nie spasowała jej pani i przestała chodzić. Zobaczymy jak będzie w szkole.
Wiesz, to polega na tym, że to "ja chciałam". Nie radzę sobie z opróżnianiem 400l akwarium? Zlikwidować! Problem z podlewaniem? Zaorać, posiać trawę, będzie ewentualnie kosił. Niczego nie musimy przecież mieć! Za to wszystko wymaga czasu, mojego czasu
Co do zmywarki, to zostawiałam nie opróżnioną ostatnio, nowe naczynia gromadziły się stosami po całej kuchni, nie domyślił się. Po awanturze opróżnił zmywarkę raz (jeden!) i znowu jest to samo. Szczerze? Wymiękam powoli.
Przemęczony, praca, dojazdy, woli bloki. Ale ja się strasznie duszę i nie mogę. Nie wiem jak to rozwiążemy.
Był okres że sam jeździł do Teściów, ale szkoda mi ich było, zresztą to fajni ludzie i raz w tygodniu mogę się do nich przejechać i pogadać.
Osobno zakupy robię od wieków, na rower też go się nie da wyciągnąć bo wiecznie zmęczony. Bardzo mało rzeczy robimy razem, jak się dobrze zastanowić to na palcach jednej ręki policzyć można...
ale jak go chcę gdzieś wyciągnąć, albo chcę żeby coś zrobił, to wiecznie zmęczony albo obrażony że czegoś od niego chcę.
A na miejscu ,nie może pracować,albo gdzieś blisko?Może to rozwiąże problem,bo mój też dojazdów dalekich czy jazdy samochodem , pociągiem nie cierpi ,jest zmęczony i przez dzień czy dwa najchętniej nic by nie robił.
Mój dużo jeździ na rowerze ,często nawet do pracy.Może ,Twojemu jakiś witamin brakuje ? A kiedyś był inny?
Karola
Awanturowanie nic nie daje tylko nawarstwia konflikty. Skoro lubi leniuchować (wypisz wymaluj mój M) to go latwo nie zmienisz. Wytłumacz jednak, że trawnik i podlewanie to męska rzecz, wszyscy M'owie się tym zajmują i trawniki są ich dumą. Powiedż, że to najłatwiejsze w ogrodzie a daje najbardziej spekatkularny efekt. Gdy urządzicie spotkanie ze znajomymi chwal jego dzielo trawnik...
Wiele lat walczyłam a przyniosło efekt gdy po dobroci jak małemu dziecku tłumaczyłam.. I tak jakoś polubił tarwniczek, że nawet czasami kanciki robi (ale musi mieć wyjątkową wenę....)
Nie oddalajcie się od siebi, nauczcie się wspólnie w interesujący sposób spedzac czas. Kiedyś nauczylismy się wpsólnie jeżdzić na nartach i od tego czasu każdy weekend wspólnie spedzony w gorach był cudowny (mamy blisko w gory). Może całorodzinne rowery, rolki a moze kregle ??? Odciągnij go od tego netu, przecież on to ma na codzień w pracy. Albo po prostu chodżcie na spacery a młoda neich pedałuje na rowerze?
Jesli przestaniecie warczeć na siebie a zaczniecie rozmaiwać to może ustalicie że sylwester w Augustowie a wiosna w. Tajlandii? Potem on gra a ty na forum
To wynaturzenia partnerki z 28 letnim stażem... Przerobiliśmy wszystkie ksiażkowe etapy związku
W Łodzi pracuje dopiero niecały rok; wcześniej pracował 3 lata w domu (warszawska firma). Szukał nowej pracy żeby w domu nie siedzieć, z ludźmi się spotykać. No to teraz zmęczony po dojazdach.
Witaminuje się na bieżąco, na pewno to nie to. Tak, kiedyś był inny, kiedyś mu się chciało wiele rzeczy. A teraz nic mu się nie chce:/
Marzenko, dzięki
Uśmiałam się - chyba bym się przewróciła z wrażenia, gdyby mój z własnej inicjatywy COKOLWIEK zrobił w ogródku. Kanciki? haha nawet nie wie co to jest, a tym bardziej po co się robi...
Problem polega na tym, że on nie chce wspólnie spędzać czasu. Na wspólnym spacerze ostatnio byliśmy wiosną, w drodze na wybory, jakieś 5 min w jedną stronę... rowery - zapomnij, wysilić by się trzeba. Zaczynam się zastanawiać czy on nie ma depresji jakiejś czy coś...
Sylwester pod Augustowem - super, ale do żadnej Azji czy Afryki on się nie da wyciągnąć. Kompromis polegałby na tym, że albo pod Augustów, ostatecznie gdzieś w Polsce, albo siedzimy w domu. Azja, Afryka? Smród, brud, bieda i ebola... no masakra. Jak grochem o ścianę. Zresztą już się najeździł i nie ma ochoty nigdzie więcej za granicę.
Byłam dzisiaj rano z Dziewczynami na wystawie rolno-ogrodniczej w Zduńskiej Woli. Magda Nikita zgarnęła najpierw Bożenkę, a potem mnie i pojechałyśmy - spotkałyśmy się z Krysią i Romkiem. Oczywiście miałam nic nie kupować
wróciłam z berberysem Bagatelle (10 zł), 2 żurawkami - Carnaval i Rio (po 8 zł), 2 hakone All Gold (chyba) po 7 zł, rozchodnikiem variegata (5 zł) i sporą brunnerą (12 zł). Potem Dziewczyny pojechały do Krysi, a mnie zgarnął M i pojechaliśmy do Chociwia na odpust i obiad do wujka M.
Młoda zaopatrzona w odpustowe badziewie, po jeździe na kucyku (5 zł) i z niebieskimi zębami (wata cukrowa) padła w samochodzie. Wróciliśmy,a tu burza. Szkoda, nie polatam z doniczkami próbując wetknąć gdzieś nowe nabytki