Odchwaściłam dzisiaj trochę warzywnik. Ścieżek brak, bo rośliny się rozrosły, trzeba się przebijać... eh mieć więcej miejsca

Skosiłam też trawę przed domem (między bylinówką a rabatą ze żwirkiem) i wzdłuż podjazdu (pod drzewkami owocowymi). Robota M, ale jest w Wawie, a w weekend wieziemy Młodą do Babci, więc znów byłoby nieskoszone pewnie tydzień... a juz mnie denerwowała ta trawa. Z tyłu mu zostawiłam do skoszenia, nie jest jeszcze taka duża.
Wsadziłam szałwie, zebrałam resztkę truskawek (i zjadłam je wszystkie potem)

Młoda zrywała groszek i przy okazji wyrwała z korzeniami kilka roślin... trudno. Morwa prawie skończyła owocować, jednak wolę jeżyny

Ale końcem czerwca mogą być, jeżyny dopiero kończą kwitnienie. Bób wypadałoby znowu popryskać przeciw mszycom

Czereśnia ma chyba trwale zniszczone i poskręcane najmłodsze przyrosty i liście - niby mszyc nie ma, a drzewko wygląda na chore
Krysiu! Wstąpiłam dzisiaj do ogrodniczego po środek p/mszycom, a tam Red Baron, niezłe sadzonki po 7 zł/szt. Może jednak Ci kupić? Sobie nie kupiłam, bo nie mam miejsca ani pomysłu na tę trawę... zresztą rok temu kupiłam 3 sadzonki po 12 zł (sic!) i wszystkie zmarzły

Jedna odbiła wiosną marnym ździebełkiem, który zmarniał także

To już drugie podejście do Red Barona i po zimie nic z niego nie zostaje

Trudno.