Niukuś, zdrowiej, może pogoda wreszcie zrobi sie przyzwoita, wykurujesz się pod kocykiem i będziesz mogła energicznie ruszyć do ogrodowego boju
Uczucie wściekłości z powodu przemarznięcia hortensji rozumiem doskonale, mnie też by szlag trafił

Basiu, dziękuję. Samopoczucie coraz lepsze, pewnie też dlatego, że pogoda i tak do bani, więc nie zadręczam się myślami, że tyle mogłabym zrobić, a tu trzeba walczyć z wirusami

Mój mały pomocnik doczekał się własnych narzędzi i rękawic
Teraz moje są już bezpieczne

Nika, Nabieraj sił - ładna pogoda przecież kiedyś przyjdzie A wtedy ze zdwojona siła ruszymy ...
Liczę, że będzie to już jutro!

Zestaw "mały ogrodnik" śliczny, ale radze wyznaczyć jeszcze teren do działań, żebyście nie wchodzili sobie w drogę

pozdrawiam

Jolu, ja również pozdrawiam

A z tym terenem do działań to masz trochę racji... czasem trudno coś zrobić, gdy mały pomocnik chce baaaardzo "pomagać"

Moja rodzina powoli przyzwyczaja się do tego, że ostatnio w głowie mi tylko zielone
I w związku z tym moje wczorajsze prezenty...

A w domu moje oczy cieszą inne kwiaty
Też wczorajsze prezenty

Takich samosiejek w moim tzw. przedogródku są tysiące



To wina olbrzymich klonów, które rosną tuż za ogrodzeniem wzdłuż drogi. To moja zmora. Po wietrznych dniach i nocach jest pełno połamanych gałęzi, a wiosną tysiące samosiejek, które wiatr roznosi dosłownie wszędzie.
Dzisiaj spędziłam parę godzin żmudnie wyciągając każdą pojedynczo z rabat. Czułam się jak Kopciuszek
A końca wciąż nie widać

Nika, fajny zestaw dla malego ogrodnika, ale rzeczywiscie wyznacz miejsce do dzialania, zeby to sie nie skonczylo zle dla roslinek. O mam pomysla, niech wyciaga siewki

Nika - zagladam do Ciebie i uśmiecham się od ucha do ucha bo jakbym o sobie czytala
Też jestem obłożona herbatkami i medykamentami bo od dwóchj tygodni męczę się z jakimś grypopodobnym choróbskiem ! Do tego też mam przeboje z hortensjami bo albo zapomnę zabrać na noc i przemarzają (na szczeście tylko listki) albo mi się pąki utrącają co już wkurza niemiłosiernie! I to zawsze te największe! Jeden utrąciłam dziś przy wnoszeniu do domu a dwa inne mój mąż z córką przy rzucaniu piłką ! Ręce opadają Na szczeście jeszcze trochę mi pączków zostało mam nadzieję, że dotrwają do kwitnienia
A Ty widzę już nowe dostalas i w jakim pięknym rozkwicie!

Aaaaa i jeszcze klony - też są moją zmorą! Pełno tego mamy w ogrodzie, wyrywam na bieżąco ale dzisiaj już widziałam kilka, które wypuściły drugą parę listków - takich prawdziwie klonowych - fajnie to wygląda

Pozdrawiam i zdrówka życzę!