Ja też mimo starań, nie mogę pojąć tego fenomenu. Facet twierdzi, że 20 lat pracuje i całe życie tak robił i nikt się nie bulwersował. To znaczy, że ludzie dla świętego spokoju płacą za byle jaką robotę, albo nie widzą brakoróbstwa. W ten sposób facet nie musi nic zmieniać. Po co więc się wysilać? Wyobraźcie sobie, że przyszedł na montaż bez poziomicy. I miał pecha, bo w naszym domu było kilka...
Powiedzcie kochani, czy u Was też takie zawrotne ceny są na meble kuchenne na miarę? Ja rozumiem, że na cenę składa się wyposażenie (szafki cargo, kosze do narożników, szuflady na oryginalnych prowadnicach Bluma) ale u nas relacje między zamówionym materiałem, a robocizną są 1:1. W praktyce wygląda to przykładowo tak, że 10 tysięcy się płaci za materiały, a drugie 10 tysięcy za robociznę. Robocizna to 3 dni przygotowanie mebli plus 3 dni montaż pod wskazanym adresem. Razem 6 dni roboczych. Nawet gdyby to było 10 dni roboczych lub więcej, to i tak za dużo. Mój "fachowiec" siedział 6 tygodni, ale wszystko trzeba demontować, więc za rozbiórkę jeszcze trzeba płacić temu, który przyjdzie poprawiać.
____________________
Mój ogród - co dalej?