Dziś pracowicie spędzony dzień, a robota na czas bo brat przyjechał posiedzieć z babcią to ja do ogrodu. Posadziłam wszystkie doniczki całkiem sama, Emus powiedział, ze jestem wielka i nie miał na myśli mojego rozmiaru

Udało się bo nie padało, a przyspieszenie bo na adrenalinie, w tygodniu nie będę miała jak się urwać do ogrodu na tak długo, jeśli w ogóle mi się uda, a do tego chmary komarów tak cięły, że patrzyłam jak najszybciej z łąki uciec

Syn skosił w podwórku, a Emuś postawił kawał ściany z bali, ostatnie trzy godzinki już Mu pomagałam bo opadł z sił, a ja skończyłam sadzenie. Ślimakom musiałam zapodać kolejną dawkę, mam masakryczne ilości nagusów w ogrodzie i to w calutkim do samej góry

Obcięłam jedną chorą gałązkę klona by zobaczyć przekrój i mam obawy, ze to werticilioza chyba, że jeszcze inne choroby grzybowe wyglądają podobnie w przekroju

No i łamię się teraz bo pomimo podlania medicurem zdychają kolejne gałęzie.... powinnam dać azotu i lać wody, ale wody ma aż nadto z nieba, a na azot teraz jest już za późno...
No i nie wiem, boję się, że stracimy najładniejszego klona

Kwoki się nie chcą odkwokać, dziś znowu na wypasie były calutki dzień....
Generalnie doszłam dziś do wniosku, ze tak zaniedbanego ogrodu jak w tym sezonie od czerwca to jeszcze nie mieliśmy. Ale to nie z naszej winy tylko pogody i zjawisk jakie nas nawiedziły od czerwca właśnie i raczej w tym sezonie nie zdołamy doprowadzić do ładu. Z mułem walka potrwa jeszcze kolejny rok na pewno, z plewieniem przy tych deszczach nie wyrabiam na czas, cud jak zdążę nim się chwasty wysieją...., dzień coraz krótszy....
Krzewy nie przycięte wcale, buksy też nie wszystkie jeszcze, a za moment będą kwitły astry, niektóre już startują czyli na cięcia za późno

Trudno będę cięła za późno o ile zdążę w ogóle przy tej pogodzie, bo na deszczu się nie da.
Zostały mi jeszcze cebulowe do sadzenia, wczoraj sporo dokupiłam jeszcze...a na trzy paczki z cebulowymi z przedsprzedaży czekam....
nie wiem kiedy je posadzę w tej sytuacji, przy tych komarach do czołówki się nie uda trzeba w dzień, a najlepiej w samo południe.
To tyle w skrócie co u nas w ogrodzie.