The Fairy, ma 7 lub 8 lat, tne ją co drugi rok na zasadzie wycinania do połowy najstarszych gałązek, a jak nie mam czasu na zabawę to jak żywopłot nożycami, o jedną trzecią wszystkie gałązki jak leci. Nie ma potem różnicy w kwitnieniu. Kwitnie obficie i potem powtarza mimo nie przycięcia
Cos nie może nostalgia zbudować ładnego krzaczka ... Co roku po zimie mocno podmarznięta mimo, że otulona tujami i jałowcami dookoła, więc raczej ciepło ma. Nie wiem czemu, obok Leonardo już ogromna
Madzia wiesz, że ja po kwitnieniu niczego praktycznie nie przycinam W naturze też nikt tego nie robi Ja w większości pozwalam roślinom na pełen cykl rozwojowy, od paczka po nasionka. Wiele róż zawiązuje cudne owoce, które są zimą pokarmem dla ptaków, a do tego dekoracją ogrodu bo pomarańczowy i czerwony zima rzucają się w oczy z daleka, zwłaszcza gdy owoców dużo. Potem mi się pojawiają siewki róż w ogrodzie i nigdy nie wiem czy to te psie czy odmianowe Dwa krzaczki The fairy tak mam z nasionek
Aga u Ciebie w ogrodzie esencją są róże, u mnie punkcikami na tle innych roślin Co ciekawe ja chodząc po ogrodzie nie zawsze czuję rozchodzący się po nim zapach, a gdy ktoś do nas przychodzi pierwsze co zachwyca się zapachem Mam wiele pachnących roślin i choć nasze własne nosy przywykły to tych aromatów to postronne osoby wchodzą jak do perfumerii
To the Fairy jest na zdjęciu
Mam pnące pachnące Jedną z nich jest Parenian blue, cudnie pachnie nawet z daleka i nie choruje wcale. Mam jeszcze pomarańczową i zółtą, ale kupione w markecie jako bezimienne. Jako pnącą mam też poprowadzonego jednego Leonardo Da Vinci, też pachnący. A teraz prowadzę na pnącą Eden Rose, ona ma delikatny aromat, ale pachnie. No i moja Panna Młoda mogłaby być z powodzeniem prowadzona na pnącą, ja mam w formie krzaka, ale po wierzbie sama się pnie.
Różany pokaz mieliście w tym sezonie piękne wszystkie słoneczna pogoda tu akurat się sprawdziła susza im nie zaszkodziła, a słońce pozwoliło pięknie rozkwitnąć a zimą, jak piszesz też muszą pięknie wyglądać