Sylwuś orlików sadzonek to ci ukopię, u mnie się porozsiewały czytam o wczorajszych przeżyciach... u nas było podobnie, od rana fajna pogoda na działanie a po południe jakaś totalnie zmiana, wiatr okropny, deszcz, grad i to tak na zmianę... niestety może być coraz gorzej. Dobrze, że Tobie się nic nie stało.
Podziwiam nieustająco te kępy ciemierników u Ciebie, mają tam w podwórku cudne warunki dla siebie, wiosna się rozkręca na całego
U mnie martagony do tej pory fajnie przybywały, w tym roku mocno ubyło niestety. Za to mam już doświadczenie, że one pięknie z łuski z piętką rosną, choć na kwitnienie nie wiem ile czasu trzeba będzie czekać. Sprawdzone chyba dwa lata temu jak mi wielką cebulę zeżarła nornica i tylko pojedyncze łuski zostały. Postanowiłam spróbować i mocno mnie zaskoczyły, że rosną. Ceramiczne kury dostałam swego czasu od Anitki maja taką wielkość mniej więcej 20/15 cm.
Lilaki mnie mocno zaskoczyły, ale byliśmy dzisiaj z Emusiem u jego rodziny pod puszczą Niepołomicką, a tam już magnolie przekwitają. A to ledwie 20 km od nas przecież. tylko południowy brzeg Wisły, a my na północnym. Jak widać i to ma spore znaczenie.
Warzywnik już wzywał bo czas siać i sadzić, ale wiesz, że to właśnie kosztem czegoś innego....
Madzia ważne, żę nic mi się nie stało i do domu dotarłam, ale co się strachu najadłam to moje. Dziś rozmawialiśmy z sąsiadami i oni mówią, że to jednak była trąba bo ją widzieli z balkonowego okna. Może mnie ten połamany parasol uratował bo wstrzymał w drodze inaczej weszłabym pewnie w sam jej środek...
Nie chcę nawet myśleć co by było.
Małymi kroczkami byle do przodu, Jeszcze na dużym ogrodzie cięcie nie zaczęte, a już by się trzeba było wracać w podwórko plewić podagrycznik z rabat....na razie niewykonalne, cięcie ma pierwszeństwo.
Monia no nie straciłam wszystkich, przetrwały na wrzosowisku w okolicy mostka, z rabat niestety zniknęły. Myślę Monia co mogłam innego zrobić i nie wiem za bardzo może jedynie położyć się i przylgnąć do ziemi....
Ale przygoda, faktycznie można się nieźle strachu najeść. Dobrze, że się ci nic nie stało.
U nas z kolei dziś był całkiem ładny i słoneczny dzień. Aż dwa razy wybrałam się na spacer, przed i po obiedzie.
U ciebie orliki, a u mnie hosty już całkiem spore bez korzeni zostały. Ale szkodniki były, są i będą. Dobrze, że ciemierników nie ruszają.