Wspolczuje, dobrze ze Cie wtedy posłuchałam jak pytalam co to za liscie, podobne bylo do marcinka ale wyrwalam i juz po korzeniu widac ze nawłoc, 2 łodygi a pol rabaty zorane taka masa korzeniowa.
Ciekawe czy gdyby nawłoc kosic na bieząco to tez by sie tak odradzała?
No właśnie ja już z kilku źródeł słyszałam, że częste koszenie tępi nawłoć dlatego chcę spróbować.
Sylwia nie kosi często, bo ma łąkę. To samo na ugorach.
A jakby dwa sezony ścinać ją zanim zakwitnie, to może by padła?
Juzia jak ją nie skosisz przy samej ziemi tak by żadne oczko ponad nią nie zostało to jeszcze ta resztka łodygi rozgałęzia się na kilka i zamiast jednej jest np 5. Wiem bo jak susza i się nie da wyrwać z korzeniem tylko obłamać to tak się dzieje.
Nawłoć to niezłe cholerstwo, mam ją z dwóch stron i walka z nią jest nie równa. Staram się sukcesywnie ją usuwać i może dlatego jest trochę ograniczona tak jak Sylwia pisze rozłogi wytwarza a tym samym jest ciężko ją wyrwać, zawsze na deszcz czekam to ziemia wilgotna i łatwiej wychodzi
No to wracam jeszcze do fotek z niedzieli, co prawda z remontu nic nie mam, może dlatego, że widok kuchni zrobił na mnie mega pozytywne wrażenie, a że lubię takie klimaty, to o fotkach zapomniałam