Tak po prawdzie nie jest mi dzisiaj wcale do śmiechu. Wczoraj wieczorem zaszczepiłam się na covid Moderną( tylko taka szczepionka jest u nas dostępna teraz)najnowsze szczepy. Do tej pory zawsze miałam podawanego Pfizera. Wcześniej kończyło się na dwóch dniach bólu ręki, raz w drugiej dawce miałam wodę pod pachą o szczepieniu przez dwa dni. Szczepię się bo przechorowanie zostawia u mnie trwałe poważne skutki, które robią z mnie stopniowo kalekę.
Ale teraz po tej Modernie czuję się tak jakbym zachorowała. Noc nie spana ramiona i ręce bolały mnie już od godz. 22.00, a szczepiłam się o 18.00 szło obustronnie. Co ciekawe wcześniej zaczęła boleć ręka nie szczepiona ale jakby w miejscu szczepienia, aż zajęło całe ramiona i dłonie. Świdrowanie w kościach, ból ścięgien, mięśni, skóry i nawet paznokci mnie bolały przy każdej minimalnej zmianie pozycji ciała. Rano ciut odpuściło za t zaczęły boleć żebra i wnętrzności. Teraz schodzi na pośladki, szykuje się kolejna nie spana nocka. Oby to choć zaowocowało sporą ilością przeciwciał i dobrą jakością odporności. Moderną się raczej więcej nie zaszczepię. Na jutro i poniedziałek miałam wielkie plany ogrodowe, ale jak mi nie popuści to z panów będzie wieli zonk. Mama, Em baaa nawet babcia 95 lat po tej samej szczepionce bez objawów jakichkolwiek. Zastanawiające czemu mój organizm tak reaguje.