Miło mi, że mnie pocieszacie. Kasiu biegająca sarenko, ja do Ciebie jeszcze w tym roku nie dotarłam z pisaniem, ale czytam i ogladam. Problem w tym, że przy kazdym kroku czuję, że wszystko się zapada. Momentami trudno postawić stopę między kretowiskami. Odpuściłam, bo: raz, że nie mogłam nic robić jesienią, dwa, że stwierdziłam, iz dam sie kretom wykazać, niech wpierniczą co się da. Zobaczę wiosną, a to tuż tuż

. Szkoda mi tylko ogromnej pracy w to włozonej. Ale, żebym sie zamartwiała, to nie

. Przecież na trawniku świat się nie kończy, tyle ważniejszych rzeczy jest...
Edit: Mam coś dla Ciebie. Od razu, w sekundzie, pomyślałam o tym, gdy ogladałam nowe oblicze krzeseł i wyścielone fotele. Malutki prezencik. Naprawdę malutki. Buzi!