Myślę, że nasze ogrodniczkowanie to wieczne wybory pomiędzy jednym, a drugim i sądzę, że każdy z nas stara się wybrać jak najlepiej dla swojego miejsca, siebie i swoich możliwości, zarówno finansowych jak i czasowych, oraz zna swoje moce przerobowe.
Ja się staram używać chemii jak najmniej możliwe, ale nie oznacza to, że nie stosuję jej wcale, bo np walczę z ćmą bukszpanową i ochojnikiem, a ślimakom i mrówkom granulat sypię, choć staram się to zrobić z głową. Stosowałam też chemię w walce z kretami z efektem chwilowym lub żadnym, dlatego zaprzestałam jej całkowicie.
Miałam to szczęście, że nie dostałam do dyspozycji ugoru tylko pole orne. Ale przyznaję się bez bicia, że nim trafiłam na O zastosowałam chemię na własnej granicy.
Pełnej perzu, nawłoci, pokrzyw i czego dusza zapragnie, a ogrodnik niekoniecznie.
Częściowo pomogło, częściowow nie. Nie był to roundup, tylko coś bardziej selektywnego. Nie chciałam łysej granicy mieć.
Teraz jednak inaczej patrzę na tą moją ziemię i to co na niej i w niej żyje, staram się o to dbać najlepiej jak potrafię, z różnym skutkiem, są domki dla owadów, poidełka i karmniki, własny kompost i popiół, oraz gnojówki.
Jak zakładałam swoją łąkę kwietną ziemia została tylko uprawiona, chemi nie używałam, bo wiedziałam, ze będą w niej owady miały swój dom. Przez dwa lata kilka razy w sezonie szłam kawałek po kawałku i obrywałam kłosy owsika by się nie rozsiał na kolejny sezon.
Myślę jednak, żę gdybym dostała działkę w takim stanie jak kilkuletni ugór sąsiada
to z przykrością muszę powiedzieć, że raczej chemia poszłaby w ruch oprócz maszyn do uprawy, bo jedna para rąk nie byłaby w stanie przekopać, przebrać i posprzątać takiej powierzchni przy najszczerszych chęciach jakie by miała.....mało tego zaryzykuję, że nie udałoby się to nawet 10 osobom. W tej ziemi są miliardy nasion chwastów, które czekają w uśpieniu i nim doszlibyśmy do drugiego końca na początku byłoby to samo co wcześniej.
To przykre ale pewnie tak by było
Jeśli jednak ktoś ma małą działkę do dyspozycji to namawiam z całego serca by poprowadził ją w miarę naturalnie bez posuwania się do tak drastycznych rozwiązań.
bo po co truć ziemię z której mamy zamiar korzystać i na której chcemy żyć?
Tak więc wszystkim nam życzę samych dobrych, świadomych i odpowiedzialnych wyborów.
Metody ogrodniczkowania są różne, jedne lepsze drugie gorsze, a każdemuz nas zdarza się popełniać błędy. Uczmy sie jednak na cudzych, a nie na swoich własnych bo to mniej boli

I miejmy dla tej ziemi masę szacunku i pokory, bo Ona była przed nami i zostanie po nas, gdy nas już dawno zabraknie.
I znów Elaborat