Ale roboty odwaliłyście

. I to jakiej... wygrabianie filcu z trawy i czyszczenie żywotników to chyba najgorsza coroczna robota. Dobrze, że wymyślono wertykulator. Do iglaków się nie nada co prawda

. Chociaż do mojej trawy też się nie nada, bo siana w zeszłym roku i w gorszych miejscach nawet pod grabiami wyłazi. Ale mam niecny plan, żeby wysoko noże podnieść i spróbować tę lepszą część przelecieć.
U mnie też nie można palić ognia, ale tutaj to życzliwi sąsiedzi donoszą. Kiedyś mnie strażnik pouczył, że jak mam porażone chorobą odpady, to mogę je palić w godzinach wieczornych, że tak mówią przepisy. W zasadzie zawsze można powiedzieć, że mają werticiliozę np., ale nie wiem czy coś się nie zmieniło w przepisach od tego czasu.
Wiosna, wiosna, wiosna ach to TY!!! Tylko czemu nie u mnie?? Może dlatego, że miskanty to nie seslerie, a rozplenice to nie trzcinniki...ehhh