Chopin, dostojny jak zwykle, chociaż ostatni lekki deszcz naruszył jego urodę. Drugie kwitnienie ma na niższym piętrze, trochę śmiesznie to wygląda. Louise Odier też zmizerniała po deszczu, ale wypuściła za to nowe pąki powyżej mojej głowy, a wiosną sięgała mi chyba do kolan. Muszę jej w końcu obelisk znaleźć.
Na koniec lekko kiczowata Bienenweide Rosa

Zdrowa, bezproblemowa, samowystarczalna, towarzystwo chwastów jej niestraszne. Przypominam sobie o niej tylko podczas kwitnienia. Taki wesoły akcent przy drewutni.