Pamiętacie jak pisałam o uratowanym kosie - pisklęciu. Zaczął latać, ale na noc wracał do domu sąsiadów, niestety kilka dni temu zniknął. Nie wiemy czy odleciał czy coś go porwało, nie wrócił. Przyfruwał do nas po jedzenie, wykopywałam mu dżdżownice, a on na widok łopatki szalał z radości i kręcił się wokół mojej ręki. Niestety bardzo się przywiązał do człowieka. Rano zaglądał w okno, wieczorem stukał w szyby, że chce wejść. Spał w kartonie, albo w klatce na chomika. Bez chomika oczywiście Ku pamięci
Dziękuję za linki do odmian szałwi i kocimiętek super sprawa zaraz przejdę od deski do deski bo chce ich sporo wprowadzić do ogrodu .
Hmmm no widzisz po to też dużo kupuje książek i inspiracji bo trzeba się radzić mądrzejszych od nas, a czasami pierwsza myśl jest mylna
No jestem ciekawa co będzie dalej u Ciebie ja cały czas zaglądam , kibicuje i inspiruje się.
Ja tylko uszczypuje te przekwitłe kwiatostany. W poniedziałek kupiłam w Biedrze dwie sieroty na wpół zwiędłe Szalwia sensation napisane
I zastanawiam się czy ich nie przyciąć do 0 aby się wzmocniły bo straszą
Tess, w tym roku niestety ślimory i u mnie dalie odkryły. Teraz już mam chyba sytuację opanowaną, ale objadły sporo.
Nie było mnie w domu kilka dni, a pomidory zgęstniały tak, jakbym co najmniej na 2 tygodnie wyjechała. Muszę w nie dzisiaj z sekatorem i dodatkowymi sznurkami wkroczyć.
Trawnik był w tragicznym stanie po wertykulacji eM nie rozsiał nawozów bo była potworna susza. Trzeba byłoby lać z 2 dni. Miały przyjść deszcze guzik nic nie padało. Ja się wkurzyłam sama zaczęłam nawozić. Nawóz granulat słońce piekło więc podlewałam przez 2 dni i po tygodniu ruszył.
Zasilamy to zależy od kondycji wiosna po wertykulacji w tym roku opóźnienie. Ewen. W czerwcu.
Później na początku września.
Tak wyglądał 19 mają a dwa tygodnie wcześniej była wertykulacja.
To 8 czerwiec po minimalnym koszeniu tak aby musnać wierzchołki.
O moich przebojach z borelioza pisałam u Danusi "Daszun".
Tam dosyć dobrze opisałam jak coś będziesz więcej chciała wiedzieć to napisz na priv.
Robię badania przynajmniej raz do roku te podstawowe jak tam coś wyjdzie za duzo to szczegółowe te już są droższe jak prywatnie. W przychodni muszę czekać a ja nie lubię wolę zapłacić i nie myśleć o sprawach zdrowotnych.
Mam tyle wszystkiego na głowie, że robię wszystko szybko i zamykam sprawę.
Powojnik tak wytrzymuje tydzień w donicy ona dosyć spora dobrze podleje i to mu wystarcza.
Arabella jest bardzo ładny jak masz okazję kupić to kup sobie. Chciałam jeszcze dokupić u naszego ogrodnika i nie zamówił. Jeszcze też bym 2 szt kupiła.
Wolę kupować jak widzę co jest wart bo w necie przychodzą połamane.
Zaczynaja kwitnąć mają dużo pąków. Kwitną non stop
O, jak pustawo w tle Ile wolnego miejsca na nowe nasadzenia!
A ja trawnik sukcesywnie zmniejszam
A na poważnie - zazdroszczę dużych działek. Ogród inaczej się prezentuje. Przestrzeń "robi" tak jak zapożyczony krajobraz.
Nie potrzebujesz jakiś roślin?
Stipę przy drzewku usuń, zrób mu miejsce i przestrzeń do życia. Ładną ją masz.
Zaraz przy wejściu do ogrodu po prawej stornie za kontenerami stoją stoły z sadzonkami do zakupienia (zakupiłam dla siebie m.in. werbenę Bampton) oraz metalowe dodatki do ogrodu - rzeźby, obeliski, podpory dla roślin.
Sadzonki, metalowe dodatki tworzone przez męża zasilają budżet ogrodu, aby zakupić kolejne rośliny, stworzyć następne pokoje ogrodowe (w trakcie tworzenia jest herbaciarnia z ogrodem premiowym), utrzymać obecne nasadzenia w dobrej formie. Sposobów na wsparcie ogrodu jest wiele: odwiedziny (biletowane wejście), zakup książki (obecnie Ci co są na Insta słyszeli pewnie o tym, że za jakiś czas pojawi się kolejna), zakup projektu rabaty, sadzonek, metalowych dodatków, które wyszły spod ręki męża. To przynajmniej te, które ja zauważyłam.
Magnolia w towarzystwie pissardi i ambrowca
Ambrowiec nieustannie zachwyca mnie swoimi listkami
Pissardi wprowadza do ogrodu niepowtarzalny klimat, cieszę się, że je mam