Do południa padało, potem pokazało się słońce.
Schowałam do szklarenki wszystkie rojniki w małych pojemnikach. Może bym się tak z tym nie spieszyła, ale wróble namiętnie czegoś w nich szukały i robiły niezły bałagan, aż te najmniejsze rojniczki furgały po tarasie. Zrobiłam porządki w dwóch skrzyniach warzywnych, skrzynie do zlikwidowania. Zostawiłam trzecią, muszę gdzieś przechować siedmiolatkę, szczypiorek, trochę natki. Zadołowałam w nich trzy doniczki z cebulkami tulipanów wykopanych w czerwcu, ciekawe, czy coś zakwitnie. Zlikwidowałam część ziół z donic. Odzyskaną ziemią uzupełniłam dziury po wykopanych daliach. Pogarnęłam placyk pod brzozami, do jednej wanienki wsadziłam fiołki, jakąś resztkę funki, wykopane przy przeróbkach obrzeży szafirki. Jeszcze coś się zmieści, muszę pomyśleć.
Wykopałam mieczyki, kanny. Zawiozłam dalie na przechowanie do starego. Przy okazji mam kilka fotek.
las widzę tylko jak przejeżdżam
w starym ogrodzie