Ewo, żmijowca widzę w Albamarze i Sadzawce. Tam chcę zamówić. Coraz bardziej lubię rośliny, które się wysiewają. Wiem, że czasem są ekspansywne, ale jakoś sobie z tym radzę. Poza tym można rozdać nadmiar siewek.
Czy żmijowiec sam sie nie wysiewa?
Niestety nie mam warunków do wysiewów. Moje okna są skierowane na wschód i zachód. Za mało światła.
Dla mnie lilie nie sa za wysokie. Sadzę na rabatach różnej wielkości rośliny, więc pasują. No i uwielbiam zapach
A liliowce lubię nie tylko za kwiaty, ale tez za liście. Wypełniają przestrzeń cały sezon
Lipiec u ciebie bardzo lilio-wcowy Moich lilii i liliowców się pozbyłam. Lilie bardzo ładne i pięknie pachną, ale były za wysokie. Może posadzę inne w jakimś lepszym miejscu.
Doczytałam, że skusiłaś się na lnicę i czerwonego żmijowca. Fajnie Myślę, że będziesz zadowolona. Tu u mnie raczej nie można kupić gotowych sadzonek czerwonego żmijowca, dlatego go sama wysiewam. Wschodzi stuprocentowo To roślina dwuletnia, ewentualnie trzyletnia.
Ewa szczęśliwego Nowego Roku! Niech Cie zaskakuje nowymi roślinkami i fauna, które sanek do Ciebie przyjdą. Mi się dzisiaj śniło że wyrosły mi na działce wielkie lilie, choć ich nie sadziłam. Ciekawe co to znaczy. Chciałabym zrobić taką rabatę no dig, tylko mamy perz. Nie wiem czy w tej sytuacji ta metoda będzie wlasciwa, czy jednak należałoby się najpierw tego perzu pozbyć? Rozumiem że na kartony trzeba najpierw wysypać świeżej ziemi? Czy możesz napisać jak to praktycznie się robi?
Zuzia Antracytowa też miała rację względem rabaty pod ścianą domu (widoczna na 3-ciej fotce jeden post wstecz), a konkretniej zbyt dużego zagęszczenia hortensji i miskantów na tak małej przestrzeni- hortensje przesadzę w miejsce, gdzie teraz są płożące jałowce i chojna ( lewa strona łupkowego kręgu). A pomiędzy nie dam zakupione już lilie.
Jeśli pogoda pozwoli, to jutro chciałabym zająć się prawą stroną altany, poprawić kółeczko wokół klona Globosum i wypleść z wierzby niskie płotki wokół niego i grujecznika, bo moje piesy w dzikim uniesieniu tratują wszystko na swojej drodze. Wkurzać się niepotrzebnie nie lubię, wolę zapobiegać ( z resztą nie po to sadziłam te wszystkie cebule, żeby ze zgrozą patrzeć, jak są łamane przez te moje futrzaste zgagi )
Z tego samego względu w 2024 nie planuję jeszcze robić ogromnej rabaty wyspowej, łączącej czerwone klony i metasekwoje, choć ochotę mam na to ogromną. Powstanie taka na pewno, kształtem przypominać będzie trapez z zaoblonymi rogami (koncepcja już się w głowie wyklarowała). Odczekam jednak jeszcze jeden sezon, aż psiaki trochę podrosną i zmądrzeją, bo to szczeniaki jeszcze
Wybraliśmy też dzisiaj projekt stelaża pod bujawkę, który stanie na kamiennym kręgu łupkowym, będzie przypominał mniej więcej ten z pin'a poniżej:
I ostatnia rewelacja z dzisiaj- biblioteczka już w połowie została zamontowana w salonie, zostało jeszcze przykręcenie 5 poziomych półeczek, także dzisiejszy dzień był pełen wrażeń
Jutrzejszy, mam nadzieję, też taki będzie, bo już o godzenie 10 zapraszam Was wszystkich na ostatni, dziękczynny konkurs
Przeglądam właśnie Wasze ogrody. Skończyłam podsumowywać moje 7 lat ogródkowania, więc nic mnie teraz nie rozprasza (no może oprócz "Hardej" Cherezińskiej) . Na bieżąco jestem już z wątkiem Grzebiuszki (ahh te lilie, i cudowne projekty manualne własne), teraz podczytuję Jolę (Joku) i jej inspirującą przygodę na nowej działce. W barwnym korowodzie czeka cała masa zacnych wątków, zupełnie nie wiem, w jakiej kolejności je czytać, bo wszystkie zasługują na uwagę i podziw, chyba wypiszę sobie ich nazwy na karteczkach i zrobię losowanie, jak w Lotto
U mnie w ogrodzie jest masa nornic i z cebulowymi coraz ciężej, bo wyżerają...Lilie też mi się bardzo podobają, ale nie można mieć wszystkiego, tak mówi głos rozsądku...natomiast chciejstwa rządzą się swoimi prawami...zobaczymy... do pierwszej wizyty w ogrodniczym...
Szacun, że się zmobilizowałaś, teraz grzebanie w ziemi to wątpliwa przyjemność, niemniej warto dla tego wiosennego efektu wow, nawet jeśli rozmieszczenie nie do końca takie, jakie planowałaś pierwotnie Powodzenia w świątecznym masterchef'owaniu!
Jakoś się przemogłam i posadziłam te cebulki w poniedziałek. Szybko poszło, bo w sumie 200 to nie tak dużo jak się sadzi po kilka w dołek. Zwłaszcza, że miałam sporo krokusów, tulipany , hiacynty, lilie i żonkile.
Już któregoś roku sadziłam cebulki pod koniec roku, czy nawet na początku stycznia( gwiazdkowy prezent) do doniczek ( stały na tarasie)i do gruntu i było ok.
A we wtorek wsadziłam też w ziemię oklapłe chryzantemy z dekoracji doniczkowych.W końcu trzeba je zmienić na zimowo - świąteczne!
Ziemia u mnie nie zamarznięta, ale nie wszystko posadzone zgodnie z planem ( jeżeli chodzi o miejsce), ale nie chciało mi się grzebać w tej liściowo- łodygowej paćce, która zalega na rabatach i sadziłam
gdzie wygodniej. Tak więc znów może być wiosenny misz masz
Cieszę się , że nie czekałam na lepszy dzień, bo dziś od rana pada deszcz. Zresztą trzeba zająć się bigosem, uszkami itd....
W tym roku również nie posadziłem czosnku. Szklarni na działce nie mam. Posadziłem na jesieni cebulki tulipanów. Tulipany są u mnie standardem.
Obecność kota przynajmniej w jakimś stopniu odstrasza gryzonie. U mnie czasami pojawiają się obce koty. Jednakże częściej pojawiają się w moim ogródku sroki i różne wronowate. Czasami widuję sikorki.
W tym roku miałem dużo pięknych kwiatów cebulowych. Nie tylko tulipany, ale też lilie, żonkile, krokusy, szafirki, irysy.
Cześć Bożenko, podzieliłam Twój komentarz na "sekcje", żeby nie pominąć żadnej kwestii
1. Przygoda mojej mamy z kuchnią roślinną trwa już wiele lat, zaczęło się w zasadzie niezamierzenie, bo od problemów żołądkowych- po każdym spożyciu mięsa ból był okropny, z jakiegoś powodu organizm mojej mamy przestał nagle je tolerować. Zaczęła więc wprowadzać do kuchni coraz fajniejsze potrawy kuchni wegetariańskiej i wegańskiej. Dzięki niej odkryliśmy na nowo świat kulinariów, naturalnym biegiem spraw po paru latach połowa rodziny zmieniła sposób odżywiania, zainspirowana kuchnią mojej mamy, w której korzysta w dużej mierze z tego, co sama wyhoduje na swoim polu Pomysł na prowadzenie warsztatów stopniowo ewoluował, na początku było to tylko kilka spotkań w grupie znajomych, później doszły okazjonalne cateringi, żeby w końcu w tym roku przybrać formę gotowania w plenerze w zakątku, który właśnie do tego celu stworzyła moja mama Marietta. I to był strzał w dziesiątkę, uczestnikom bardzo przypadła do gustu taka forma spędzania czasu na świeżym powietrzu, w otoczeniu morza kwitnących roślin, gotując z tego, co właśnie zebrali na polu mojej mamy. Mama chce dzielić się z innymi doświadczeniem, które zdobyła przez lata i pokazać, że kuchnia roślinna nie musi być droga czy skomplikowana, wystarczą warzywka, które każdy z nas może wyhodować w swoim ogrodzie lub kupić na lokalnym bazarze W Szczodre Gody chcę ogłosić ostatni konkurs dla Was w podziękowaniu dla całej fantastycznej ogrodowiskowej społeczności, w której nagrodą będzie właśnie udział w tych warsztatach- szczegóły już niebawem Poniżej zostawiam kilka smaczków przygotowanych przez moją mamę:
2. Link do sklepu wysłany
3. Stoliczek rozsadowy akurat był kupiony na alledrogo (ale był niedrogi ), trzeba go było jedynie poskręcać.
4. Bardzo polecam Wam też przepisy z Jadłonomii, nie ma wymyślnych składników, a smaki petarda! https://www.jadlonomia.com/
5. No właśnie, co za dziadersy! Człowiek się nastawi, cały napalony czeka od jesieni aż toto zakwitnie, a tu taki zonk!
6. Cieszę się, że Ci się spodobała, polecam jednak zrobić sobie rozsady, bo wysiana za gęsto nie będzie taka okazała. Później sama się już rozsiewa po ogrodzie. Jeśli chodzi o gargamela, to widziałam, że pod tą nazwą ukrywa się więcej niż 1 odmiana pomidorka, jest też takie szpiczaste, podłużne jajeczko- miałam oba rodzaje, ale ten bardziej okrągły jest chyba smaczniejszy
7. No cóż.. Przyłapałaś mnie Nie mogłam zasnąć, więc zamiast bezproduktywnie leżeć i liczyć barany, postanowiłam zrobić coś bardziej produktywnego, bo ta historia siedziała we mnie cały tydzień i trzeba było już puścić ją dalej w świat
Świetne są! Wiwat Karolcia! (mam sentyment do tego imienia, miałam cudowną babcię Karolinę właśnie )
Jeśli masz jeszcze gdzieś zapisany adres to poproszę namiary na priv
Czyżby to dzieło Twojego męża???
Zapisałam sobie przepis na nieserwy sernik wypróbuję, dziękuję za link, bo patrzę, ze tam dużo ciekawych i niekonwencjonalnych mniamniamów jest
Z tymi niebieskimi i czarnymi tulipanami, to ja też dałam się nabrać i to 2x na niebieskie lilie
Szałwia tricolor przepiękna jest, nawet mam nasiona, zachęciłaś mnie jej urodą do wysiania w 24 no i przez Ciebie kupuję Gargamela i fasolnik
Co za uzdolnienie ludzie z Was wszystkich pozdrawiam mamę, męża i siostrę
Fajnie się czytało następny odcinek powieści do porannej kawy.
Ale żeby zaczynać od 12.30 w nocy i całą noc pisać?? No, no, witamy w gronie uzależnionych
Zawsze jesienią przycinalam lilie. I nie mam pojęcia jak to by wyglądało gdybym nie przycielam.
Pewnie się rozkładają na dnie, ale za to się szłam na dnie oczka zbiera.
Ponieważ mnie zima zaskoczyła to nie będę ścinała. Wiosna zobaczę wiosna jak to będzie czy warto ścinać czy nie.
Elu pierwsze słyszę o przycinaniu lilii wodnych co prawda moje oczko to ok 1/4 Twojego albo jeszcze mniej, ale nie ma problemu z liliami, one w sposób naturalny zanikają i nie ma śladu na wiosnę, przecież natura w jeziorach też musi sobie poradzić
Osobiście nie grabilam dzisiaj miałam inne zajęcie. Musiałam jeszcze kompostownik do porządku doprowadzić.
Wkopalem rurę drenarska do środka kompostu. Aby kompost oddychał i można było wlewać np miksturę z drożdży. Chce jeszcze mocznik rozpuszczać i wlewać.
EM zebrał liście i mam mieszaninę liści dębowe, brzozowe, igły sosnowe zrobił taki bałagan. Nie będę przebierać ich przebierać tylko trzeba zaradzić. Mocznik podobno dobry. Jeszcze sypie wapno granulowane.
Odsunęłam kompost aby włożyć rurę, a tu para się ulatnia gorąco buchnelo więc wszystko pracuje jak trzeba.
Przycielam róże robię to każdej jesieni i nie martwię się czy zmarzną czy nie przestałam się przejmować. Mam tylko 5-6 róż które chce zabezpieczyć reszta trudno niech sobie daje radę.
EM grabil brzozowe 3 sterty w brzozowym reszta leży. Najgorzej jest tutaj cały żwir w liściach.
Po prawej wyjęta siatka. Lód na oczku lilie wodne nie przycięte. E tam nie tak miało być.
Judaszowca wycina pewien gatunek osy. Takiej co jest samotnicą , robi norki w ziemi i w nich składa jajka. Wycina ten listek jako pokarm dla larwy w pierwszym stadium rozwoju. Też tak miałam. U mnie pomogło przez dwa sezony narzucanie gazy na drzewko. Potem albo osa padła, albo o nim zapomniała.