Też uwielbiam puzzle! Zanim założyłam ogródek to układałam cały czas przez 3 lata. Przestrzegam przed grupami lubiącymi puzzle. Moja pierwsza myśl "Rany, po co ludziom tyle pudełek." Po jakimś czasie miałam ponad 20 do ułożenia.
Najtrudniejsze były te, musiałam zrobić 2 tygodnie przerwy.
Gunnera....hmmm nasza o mało po powodzi ostatniej nie padła. Ale ratujemy i jeśli przetrwa tę zimęto będzie nadal. Niestety zima zaskoczyła nas bez wcześniejszych przymrozków i guncia póki co jest tylko nakryta włóknina i folią. Ma nie ścięte liście i nie została zasypana liśćmi z drzew. Śniegu napadało sporo, ale czy to wystarczy przy temp -12 -15 nie wiemy...
U nas podlewanie do niej w upały to było 10-20 wiader wody jednorazowo na dzień. To pijus. Do tego nie lubi nawozów sztucznych tylko oborniki i to najlepiej koński zleżany.
Wymaga mega zabezpieczeń na zimę, ale robi takie wow w ogrodzie, że warto się poświęcić dla niej.
Wczorajszy wieczór spędziłam na oglądaniu zdjęć i czytaniu historii Twojego siedliska, bardzo wciągająca lektura. Męża masz niesamowicie zdolnego, czyli dobrze dopasowałaś go do siebie i reszty rodziny (wszyscy uzdolnieni) chwal go za te wszystkie piękne rzeczy, które potrafi sam zrobić.
Podusie z haftowanymi roślinkami przecudne, ozdoby robione z "niczego" zawsze podziwiam, warzywnik i plony, ach! Zresztą wszystko mi się tu podoba.
Skoro już w drugim roku działalności ogrodniczej macie takie efekty i przyrosty, to ja zastanawiam się, co będzie w odcinku 2023... Pewnie busz z prawdziwego zdarzenia.
Cześć Bożenko, podzieliłam Twój komentarz na "sekcje", żeby nie pominąć żadnej kwestii
1. Przygoda mojej mamy z kuchnią roślinną trwa już wiele lat, zaczęło się w zasadzie niezamierzenie, bo od problemów żołądkowych- po każdym spożyciu mięsa ból był okropny, z jakiegoś powodu organizm mojej mamy przestał nagle je tolerować. Zaczęła więc wprowadzać do kuchni coraz fajniejsze potrawy kuchni wegetariańskiej i wegańskiej. Dzięki niej odkryliśmy na nowo świat kulinariów, naturalnym biegiem spraw po paru latach połowa rodziny zmieniła sposób odżywiania, zainspirowana kuchnią mojej mamy, w której korzysta w dużej mierze z tego, co sama wyhoduje na swoim polu Pomysł na prowadzenie warsztatów stopniowo ewoluował, na początku było to tylko kilka spotkań w grupie znajomych, później doszły okazjonalne cateringi, żeby w końcu w tym roku przybrać formę gotowania w plenerze w zakątku, który właśnie do tego celu stworzyła moja mama Marietta. I to był strzał w dziesiątkę, uczestnikom bardzo przypadła do gustu taka forma spędzania czasu na świeżym powietrzu, w otoczeniu morza kwitnących roślin, gotując z tego, co właśnie zebrali na polu mojej mamy. Mama chce dzielić się z innymi doświadczeniem, które zdobyła przez lata i pokazać, że kuchnia roślinna nie musi być droga czy skomplikowana, wystarczą warzywka, które każdy z nas może wyhodować w swoim ogrodzie lub kupić na lokalnym bazarze W Szczodre Gody chcę ogłosić ostatni konkurs dla Was w podziękowaniu dla całej fantastycznej ogrodowiskowej społeczności, w której nagrodą będzie właśnie udział w tych warsztatach- szczegóły już niebawem Poniżej zostawiam kilka smaczków przygotowanych przez moją mamę:
2. Link do sklepu wysłany
3. Stoliczek rozsadowy akurat był kupiony na alledrogo (ale był niedrogi ), trzeba go było jedynie poskręcać.
4. Bardzo polecam Wam też przepisy z Jadłonomii, nie ma wymyślnych składników, a smaki petarda! https://www.jadlonomia.com/
5. No właśnie, co za dziadersy! Człowiek się nastawi, cały napalony czeka od jesieni aż toto zakwitnie, a tu taki zonk!
6. Cieszę się, że Ci się spodobała, polecam jednak zrobić sobie rozsady, bo wysiana za gęsto nie będzie taka okazała. Później sama się już rozsiewa po ogrodzie. Jeśli chodzi o gargamela, to widziałam, że pod tą nazwą ukrywa się więcej niż 1 odmiana pomidorka, jest też takie szpiczaste, podłużne jajeczko- miałam oba rodzaje, ale ten bardziej okrągły jest chyba smaczniejszy
7. No cóż.. Przyłapałaś mnie Nie mogłam zasnąć, więc zamiast bezproduktywnie leżeć i liczyć barany, postanowiłam zrobić coś bardziej produktywnego, bo ta historia siedziała we mnie cały tydzień i trzeba było już puścić ją dalej w świat
Dziękuję Haniu,
Jest nam ogromnie miło słyszeć (cztytać?) te słowa
Co do dunajowych fal, to myślę że dzięki Wam przyszły rok przyniesie już wyklarowaną koncepcję linii rabat
Hej Eliso, mieliśmy sporo dobrej zabawy przy tworzeniu tej ściany z drewnianymi ozdobami, a sznur wykorzystaliśmy w wielu projektach. Fajnie się układa i jest ciekawą alternatywną np. do tradycyjnych, drewnianych listew, szczególnie tam, gdzie ciężko byłoby je założyć np. wzdłuż naszej kamiennej ściany w salonie