Ale czad! Ja też tak chcę śliczne te kompozycje,jakbyś mi planowała, to pamiętaj.. hehehe . To niebieskie to szałwia chyba, a te malutkie fajne czerwone drobinki ? I to ze srebrzystymi liśćmi, białe to co to jest Asiu? Na drugim zdjęciu fajne masz różowe miotły
Serdeczne dzięki, Janeczko! Właśnie myślałam o Gracillimusie i rozplenicy Hammeln, podoba mi się też molinia, super, że wszystkie pasują! O carexach jeszcze poczytam. Byliny też będą, głównie niebiesko i fioletowo kwitnące.
Elu, standardowo polecam na tyły jako tło miskanty - srebrzysty Morning light albo zielonkawy Gracillimus lub biały pasiasty Variegatus.
Na środkowe piętro może niewielkie rozplenice typu Medium Boy lub Hameln / Gold Hameln.
Na przód - stipę (ostnica Pony Tails), molinię Variegata, carex Remota, carex Amazon Mist.
Oprócz traw u mnie z różami rośnie szałwia omszona, perovskia i powojniki (na tyłach), jarzmianki, jeżówki, wrzosy (większym skupiskiem na przodzie rabaty), ostrogowiec, rutewki (np Delavay'a), a na słonecznym stanowisku przy wykuszu mam też lawendę.
Wkleję sobie tu ten mój spis - od razu mówię, że za wielu gatunków nie ma, no poza bylinami, tych mam wieleee Nie upieram się wcale przy żadnej, to są kandydatki/ kandydaci do występów krótszych i dłuższych w moim ogródku:
DRZEWA:
Perukowiec podolski
Trzmielina pospolita
Wiśnia ozdobna Kiku Shidare Zakura
Wiśnia ozdobna Amanogawa
Rutewka Delavay’a
Suchodrzew tatarski
Miłorząb Mariken na pniu
Trzmielina na pniu
Ketmia syryjska
Cis kolumnowy np. Wojtek
Ligustr na żywopłoty?
Drzewka / krzewy owocowe:
Wiśnia na podkładce karłowatej
Świdośliwa
Borówki
Maliny
Krzewy kwitnące:
Hortensje (limelight?)
Pięciornik Pink Queen
Krzewuszka Alexandra
Pęcherznica kalinolistna
Pęcherznica Red Baron
Dereń biały Elegantissima
Pnącza: do wyboru z:
Wiciokrzew Henry’ego
Wiciokrzew zaostrzony
Pigwowiec japoński Pink Lady
Clematis Albina Plena
Powojnik Montana
Cytryniec chiński
Dławisz
przywarka japońska
hortensja pnąca
Trawy: tu jest problem, nie znam nic inengo
Sesleria jesienna
Miskant Morning Light
ostnica Pony Tail
Małgosiu serdecznie dziękuję, aż się wzruszyłam.
Tobie również zdrowego, rodzinnego, szczęśliwego 2019
taka zima u mnie, śniegu tyle, ale na chwilę
nie ubolewam za bardzo, wygodniej się żyje, po ostatnim ataku zimy i ślizgawicy, jechałam do pracy 2 godziny zamiast 15 minut..
a w donicach, tu samosiejka carex i laurowiśni Otto Lyken
a tu cis i szałwia dwubarwna, cały czas z liśćmi i urodziwa
i cedrówka chińska, żyje, u niej gałęzie idą tylko horyzontalnie, w 2018 była wysoka, widać cięcie, niestety mróz w lutym bez śniegu i potem w marcu przymroził ją, jednak przeżyła i nowe gałęzie idą, jest ze strefy 8A
Ale za to zachwyciły:
1) ostróżki, które kwitły cały sezon,
2) jeżówki Vintage Wine, Piccolino, Meringue i Hope,
3) fioletowe przetaczniki,
4) pomarańczowe “żarówy” – berberysy Orange Ice,
5) zwiewne stipy, które bez problemu przezimowały,
6) jednoroczna szałwia omączona, która kwitła od wiosny do zimy bez jakichkolwiek zabiegów (wielka szkoda, że jest jednoroczna),
7) sosna Schwerinii Wiethorst (mam dwie) za zielono-niebieskie pomponiki,
8) hakonechloa za wszystko - kolor, pokrój, mrozoodporność i bezproblemowość.
Z perspektywy mojego krótkiego doświadczenia ogrodowego muszę przyznać, że rozczarowały:
1) szałwia omszona – tylko chwilę ładna,
2) konwalniki, które za nic w świecie nie chcą się rozrosnąć,
3) piwonia drzewiasta, która kwitła jednym kwiatkiem zmasakrowanym zaraz przez deszcz, o liściach wiecznie przypalonych przez słońce i brązowiejących,
4) hortensja bukietowa Diamant Rouge, która nie chce rosnąć i słabo kwitnie,
5) dereń kousa, który za to rośnie świetnie i jest to już spore drzewko ale nie kwitnie w ogóle. Za to nie przemarza i ładnie przebarwia się jesienią.
Haniu, wprawdzie rabata już na hacone przygotowana (z tego co wiem), ale i dla ciebie zostanie małe "co nieco". Już ci jakiś czas temu o tym pisałam...zwłaszcza, że bardzo beretem nie musisz rzucać
Po co daję te linki? Ano po to abyś zrozumiała, że wciska nam się ten środek i wmawia, a my nieświadomie jemy go (fizycznie) z olejem rzepakowym, kaszą gryczaną, soją, kukurydzą etc. Jemy i nawet nie wiemy, że na etapie uprawy rośliny były traktowane solidną porcją tego środka, którego skład podany jest zaledwie w 47%, a reszta skutecznie ukrywana jest przed światem pod wymówką "ochrony patentu". Zwróć uwagę, że na liście koncernu są rośliny (zmodyfikowane genetycznie bez wyjątku) uważane powszechnie za arcyzdrowe...
A przecież są inne, o wiele bardziej skuteczne środki, np. selektywne lub oparte na hormonach, tych samych, które rosliny naturalnie produkują. Dawka jest tylko inna.
I powiem ci, że też nie lubię skrajności i nie mam zamiaru łupanymi kamieniami pracować, ale zdradzę ci w sekrecie, że cena tańszych parówek dla pewnego hipermarketu wynosi 0,02 grosza za kilogram. To nie pomyłka - zero przecinek, zero dwa grosza! Za komuny to chociaż papier do parówek dokładali. A teraz papier za drogi... o Danonkach pisać nie będę nawet, bo mleka to one nie widziały... Czy wiesz co jesz?
Wiem, że rozmowa zaczęła się na kanwie zaleceń z książki. Ale jest okazja by uzmysłowić podczytującym czym ten środek tak na prawdę jest. I że koncernowi nie chodzi o niczyje zdrowie, a tylko o zarabianie olbrzymich pieniędzy i zmonopolizowanie rynku żywnościowego. Koncern dąży też do uzależnienia od swoich produktów rolników i producentów żywności.
Buksy będę mocno ograniczać z powodu ćmy. Cięłam głęboko najwyżej dwa razy do roku. Cisy raz. Też głęboko.
O metodzie uprawy ziemi napiszę później. Bo kluczowy jest tu klimat, wilgotność powietrza i gleba (a zwłaszcza jej pochodzenie).
Lista niedługa, bo doszłam do etapu, że najbardziej bawi mnie "praca" z odcieniami zieleni, z fakturą i pokrojem.
A kwiatki wbrew pozorom są niemal cały czas od krokusów, szafirków, narcyzów, cebulicy, botanicznych tulipanów, miodunek, brunnery, ciemierników, drzew owocowych, pierisów, enkianta, azalii, rododendronów, czosnków, lilii cebulowych, jezówek (zapomniałam o nich na liście roslin),
kwitną żurawki i hosty, lawenda, szałwia, przetaczniki, perowskia, Stella, rudbekie...cały czas coś kwitnie Tylko etapami - jedno po drugim
Cebulowe ograniczyłam do niekopalnych
Wyjątkiem są czosnki olbrzymie
Mieć ładny ogród - całość. I piękno ogrodów, to coś więcej niż rabatka z kwiatkami. Dlatego masz ładny ogród, przyjemny, miły, domowy.
A jak rabata mała, to potrzebuje kilku gatunków (sesleria, szałwia, zawilec - ja już doszłam do liter s i z, czyli jestem na końcu drogi alfabetowej).
Bardzo ciekawe doświadczenia z non dig - dziękuję za fajna dyskusję.
A to o czym pisze RD robi Lianne W Siergrassen (teraz na fb pokazuje swoje realizacje) - w marcu leci kosą przez wszystko, zniera, następnie gleba jest uzupełnianie kompostem albo inną "mierzwą" i pielenie 2 razy a potem, to samograj.
Byłam, widziałam i mogę potwierdzić, że taka bylinowo-trawiasta preria jest cudowna. Ale wymaga dyscypliny - zero krzewów, jedno, dwa drzewa.
Ewciu, widzę, że napisałaś, ale chcę najpierw skończyć streszczanie książki, potem będę dyskutować.
Rzecz jasna, takie "spartańskie" warunki nie są odpowiednie dla wszystkich roślin. Powiedziałabym wręcz, że dla niewielu. Dlatego RD (Roy Diblik) poleca bardzo krótką listę bylin tolerancyjnych na większość klimatów występujących w północnej części Stanów i niewymagających szczególnych zabiegów:
cebulowe (czosnki - ale jakieś nieznane mi odmiany; zdecydowanie nie gladiatory, narcyzy)
krwawnik
kłosowiec
amsonia
baptysja
trzcinnik karl foerster
kamasja
kocimiętka
turzyce (w największej ilości, chyba z 9 garunków/odmian)
nachyłek
narecznica
jeżówka
epimedium
sadziec
wilczomlecz
bodziszek
gilenia
liliowec (to mnie zaskoczyło)
żurawka
hosty
len
molinia
proso rózgowate
perowskia
floks wiechowaty
rudbekia
szałwia
sesleria
sporolobus
vernonia
Wszystkie gatunki w jednej, dwóch, max. trzech odmianach.
Nie wiem, czy te odmiany rzeczywiście są tak istotne, bo w ostatniej części RD zaleca eksperymentowanie i tworzenie własnych zestawień - już w oparciu o własne doświadczenia.
W każdym razie wnioski są brutalnie oczywiste: jeśli ktoś chce mieć ogród bezobsługowy (dyskusje na ten temat na forum były ostatnio ogniste) to jest to możliwe, ale bez roślin typu ostróżki, piwonie czy róże.
Tegoroczna rabata-powiązane Black Beauty. Szałwia Purple Rain nadal trzyma się wspaniale.
Zrudziały i niedoplewiony taras-jak widać nie ma tu jakichś kancików dociętych przy krawężników-nastał czas leniwca-regeneruję się do wiosny
Krecie pobojowisko...mam takich miejsc kilka na tyłach ogrodu. Masakrą jest ile szkód może wyrządzić jeden futrzak...teraz jeszcze w te dziury próbuje się wkopać mój pies.
Reszta bez zmian.
Intensywnie myślę o wiośnie, by mieć łatwiej i już teraz przygotować miejsca. Chciałabym, aby te koła miały podobne nasadzenia. Myślałam o śliwach ozdobnych wielopiennych (3szt?, 5szt?) albo sumakach (wiem, wiem), a po obwodzie.... no właśnie, co? Jakaś zwiewna trawa, taka do 60cm, może szałwia.....
Z kolei tutaj, gdzie rosną tuje na drobniejszym żwirze wydumałam trawy wysokie, może ML po trzy sztuki przełamane krzewuszką, którą już mam i nie chciałabym się jej pozbywać. Świerka oczywiście nie będzie.
Mysle ze dobrze radzisz, podoba mi sie ten pomysl.
Jednak w pewnym momencie wszystkie rosliny beda kwitly, u mnie jezowki do tej pory tlocza i to tez jest ok. Mysle ze regularne, szachownicowe nasadzenia beda pasowaly to ksztaltu rabaty. Chcialabym jednak aby roslinki daly efekt lekkosci, mysle ze rozne wysokosci nasadzen + trawa dadza taki efekt.
Ale moge sie mylic