Kilka dni temu w ogrodzie zamieszkał kret, który niestety upodobał sobie wiejską...dzisiaj naliczyłam 15kopców Nie bardzo jestem w stanie coś z tym zrobić, pod kopcami poznikały młode sadzonki jednorocznych wszelakich, dalii boję się ruszać, ale też obsypane są ziemią. Uchował się jak na razie fragment rabaty pod czarnym bzem - czyżby jego zapach odstraszał krety? Żeby nie było tak marudząco na koniec, to wstawię jeszcze kwitnące melony. Na razie to meloniki, ale liczę, że jeszcze urosną
Przyjemnego weekendu
Pierwsze kwiaty pokazała też Elisabeth Oberle, bidulka zmaltretowana przez ostatnie przymrozki.
Orienta Djamila cały czas czaruje, chociaż mocne słońce niestety przypala jej kwiaty. Niestety chyba będę musiała zmienić jej miejscówkę.
Z nowego drzewka też się cieszę. Kiedyś nie zdawałam sobie sprawy, że kolor liści może mieć tak duży wpływ na odbiór ogrodu. Tknęło mnie, kiedy bordowolistny perukowiec wydał mi się okropnym ponurakiem, a przecież to w sumie piękny krzew.
To przeładowanie jest wynikiem zakupu mikroskopijnych sadzonek. Zupełnie nie miałam wyobraźni i wiedzy, że rośliny rosną tak szybko i bujnie.
Oswajam nowy widok. W tym sezonie pewnie będzie straszył raną po operacji.
A na wirażu rozbuchały się piwonie. Próbowałam je dzielić, ale nowe sadzonki produkują tylko drobne listki. Głębokości sadzenia dopilnowałam. Muszę teraz zwrócić uwagę na wilgotność i zasobność składników pokarmowych.
Te pachną pięknie Fimbriata, Félicité Parmentier, Duchesse de Montebello, Kórnik, MW(w tym sezonie w koncu wzięła się za siebie i jest w stanie utrzymywać kwiaty bardziej w pionie ) i większy fragment starej różanki.
Wszelkie prace ogrodowe staram się dostosować do swoich sił. Wczoraj największe gabaryty miała choina kanadyjska, ale ją mogłam przesunąć 4 metry bez dźwigania.
Kilka lat temu przenosiłam spore serby naprzeciw tarasu. Wtedy wykorzystałam obecność pacholęcia w domu. Sporo ważyły. Musiałam zrobić przesłonę balkonu i okien tarasowych sąsiada. Czułam się jak podglądaczka, bo niemal widziałam, co sąsiad je. Te serby kupowałam w pęczkach jako 30 cm badylki.
Jeden z nich zatrzymał się we wzroście z powodu zacienienia. Wciąż miał niecałe 50-60 cm. I to jego przeniosłam na front. Lata temu na tej frontowej rabacie rósł świerk kłujący. W plecach miał 3 tuje przy furtce i dwa serby od strony kompostownika. Wystraszyłam się tempa wzrostu tego świerka i jego podatności na brązowienie igieł i podarowałam go sąsiadom jako świąteczną choinkę. Zrobił się spory prześwit z widokiem na słup energetyczny, więc dosadziłam tam serba. który był zszedł po tej zimie. zaczynam , więc od nowa zabaw z "zaplombowaniem" tej dziury.
O dziwo, w wiązce serbów, które kupiłam, dwa egzemplarze okazały się być serbem pendulą. Ten malutki będzie miał w tej trójcy kolegę.
Lewy pendula, prawy zwykły.
Rówieśnik tego po lewej.
Widok z zapłocia.
Przypomniała mi się przy okazji książka "Sekretne życie drzew". Autor pisał tam o przypadkach kilkudziesięcioletnich drzew, które potrafią mieć 2-3 m wzrostu. Nie rosną w górę, bo stare, kilkusetletnie drzewa zabierają im światło i przestrzeń. Kiedy takie stare drzewo pada, to dopiero wtedy strzelają w górę. Z tym moim chyba było podobnie.
Spróbowałabym oddzielić te nie kwitnące gałązki. Możesz też posadzić i poczekać do wiosny z dzieleniem. Ja taka cierpliwa nie jestem. Wczoraj podzieliłam pięciornika nepalskiego teraz drżę o jego los :-P
Czy coś takiego można zastosować do starego złamania ?
Wzmocnić, odżywić ?
Mam Ballerinę na pniu po złamaniu.
Rośnie i kwitnie, ale rana jest taka jakby pusta ...
Upał, upał, upał... do tego pył, susza i brak perspektyw na deszcz.
Chowam się w resztkach cienia, albo w domu. Niektóre rośliny nic sobie z takich warunków nie robią, ale są też wrażliwce, którym za gorąco lub za sucho. Już w zeszłym roku myślałam co gdzie przemieścić lub wymienić na nowe i teraz temat powraca. Muszę w końcu notatki zacząć robić, żeby do jesieni o sprawie nie zapomnieć.
Wystartowała Lykkefund, niestety żuki od razu ją wyczaiły i część kwiatów jest objedzona. Sporo mam innych jasnych, niepełnych róż, ale uparły się właśnie na nią.
Na dzikiej różance też kwiecia więcej. Abigail Adams, Ghislaine de Féligonde(nic sobie nie robi z siedzenia w doniczce już drugi sezon) i dwa krzewy Alba Maxima(każda z innego źródła). Bardzo byłam ciekawa czy będą się różnić, bo to podobno nie jest jednorodna róża. Na drugim zdjęciu jest maluszek, który ma kwiat nie do końca wypełniony(do tego nie pachnie), ale to jego pierwszy sezon w ogrodzie i porównanie będzie prawdziwsze w przyszłym roku.
Taki bukiecik sobie zrobiłam w roślin w ogrodzie, tylko piwonia pochodzi z RODOS bo moje jeszcze w pąkach.
Bodziszek Rozanne po dwóch sezonach, kępa zajmuje już pół rabaty. Pozostałe dwie podzieliłam na mniejsze sadzonki, tą czeka na wiosnę podobny los.
W końcu popadało! Wiem, że nie wszędzie ale mam nadzieję, że i do Was deszcz dotrze.
Niektóre miejsca na rabatach wyglądają już całkiem fajnie, inne nadal straszą pustymi przestrzeniami, Hokonki tylko trzy wyglądają przyzwoicie, pozostałe dwie maja po kilka źdźbeł i nie wypełniają rabaty tak jak tego oczekiwałam Kret nadal buszuje, a ślimaki objadają mi dalię, czy dobrym pomysłem jest jej wysadzenie z gruntu i próba podrośnięcia w donicy? Obawiam się, że wszystko co z niej wyrośnie pożrą śliomole.
Ja z innej beczki, choć rodki cudne, ale uwagę zwróciła ta hosta. Znasz odmianę?
Piękną też masz jarzmiankę przy MW, niesamowita ilość kwiatów.
w tym roku kupiłyśmy niemal takie same róże : Alden Biesen, Dinky i Sibelius. I też Aldenka póki co wygląda najsłabiej. Ja mam już wszystkie w gruncie.