Niecierpliwość początkowującego wysiewacza Ciekawa jestem jak będzie z ich plonowaniem, bo sporo za późno wylądowały w ziemi. Za rok będzie i już trochę wiedzy w głowie i szklarnia już stoi, więc mam nadzieję, że będzie lepiej.
U mnie, niestety, ostatnie dni były prawie upalne. W poniedziałek było około +30C . Ostatnie prace wykończeniowe przy szklarni były wykończeniowe dla mnie - co chwilę z gorąca robiło mi się słabo. Deszczówka się skończyła. Ja sama byłam w szoku, dlaczego tak szybko wszystko się odwróciło - wystarczyły 3 tyg. bez deszczu (bo ostatni deszcz był 2 maja, tuż po zabetonowaniu fundamentu pod szklarnię). Zaczynałam się obawiać, czy krzewy owocowe zawiążą owoce. Posiane warzywa nie wschodziły, było za sucho...
Mówię Ci, Haniu, te deszcze i susze to jakaś czarna magia jest Ciężko to rozgryźć. Jedyne, co zauważyłam, to u mnie jest szansa na deszcz, jak idzie front atlantycki, z zachodu. Jak śródziemnomorski - mogę zapomnieć o deszczu. Wypada się w górach i u Hani I być może tu tkwi rozwiązanie zagadki - jesienią i zimą częstsze są fronty atlantyckie, a latem śródziemnomorskie. Co do skandynawskich - to fifty-fifty. czasem dojdą do nas, a czasem do Magary
Właśnie przyniosłam koszyk zieleniny - cieszy jak diabli . Jutro popracuję trochę nad ziemią w szklarni i może przystąpię do przeprowadzki pomidorów, najwyższy już czas.
W weekend opryski.
Jakże różne są nasze emocje związane z deszczem.
Piękna ta szklarnia. Sporo się w niej zmieści i lada moment zapomnicie o trudach związanych z jej składaniem. Pierwsze plony warzywne cieszą jak nie wiem co, a w perspektywie są truskawki, borówki i inne dobra. Za rok będzie już spokojnie.
No właśnie - z małego foliaka wszystko się wylewało, a ja bałam się wejść do środka - istniała możliwość, że nie odnajdę drogi powrotnej . Mam problemy z umiarem , zawsze wszystkiego za dużo
Więc teraz powinno być dobrze.
Madzia Warzywnik to jeszcze taki se , bez większego planu i kompozycji, bo zupełnie nie miałam czasu ani głowy do tego. Wyszarpuję po kawałku ziemi, eM przekopuje, ja wzbogacam i sieję. I następny kawałek... Wszędzie pełno zastanych roślinek, które niekoniecznie wzbudzają mój entuzjazm... Więc to robota na jeszcze jakiś czas... A ja marzę o leżingu
No widzisz, a ja sobie wymyśliłam, żeby cała działka to był warzywnik, jagodnik i sad Jakieś atawizmy mi się uruchomiły, przodkowie rolnicy mnie natchnęli
Dziewczyny Szklarnia taka, żeby nie chodzić w niej na czworaka i żeby dotrzeć do każdego zakamarka. Lubię sadzić i hodować pomidory, cała moja rodzina je uwielbia. Dodatkowo, chcę spróbować melony i arbuzy, potrzebuję trochę miejsca
Kasya, całkiem świadomie nie pokazuję szerokości, bo gdzie nie spojrzę , jest coś, co mnie doprowadza do szału. Ja nie jestem pedantką, ale mam rozpierduchę w każdym kawałku ogrodów dwóch... Jakoś tak samo się zrobiło... A porządek sam się zrobić nie chce...
Szklarnia nie jest mała, ma 6x3m. To nie jest przejaw gigantomanii, po prostu zawsze w tunelach miałam za mało miejsca Teraz powinno być dość.
Następny etap to ziemia/kompost do środka i jakieś obrzeża. Myślę, że będzie wersja niskobudżetowa i raczej szybka - demontaż wysokiej skrzyni, pozyskanie desek i ziemi - przez kilka sezonów niezłe ilości kompostu tam wrzuciłam . Mam nadzieję, że pomidory nadgonią to opóźnienie w przeprowadzce.
Reszta warzywnika idzie w stylu "jak cię mogę" . Po kawałku. Dzięki takiej polityce mam sałaty, rukolę, rzodkiewki. Rośnie cebula, czosnek, pory. Zaczęła kiełkować pierwsza fasolka szparagowa i buraki. Tak naprawdę dopiero jesienią będę mogła wytyczyć sensowne grządki i zaplanować uprawy, teraz to jest radosna twórczość. Staram się tylko mieć na uwadze dobre sąsiedztwo i na razie powoli do przodu.
Zostawiam zachwyty nad Twoim (bardzo podobającym mi się) ogrodem...Jest i przestrzeń, którą uwielbiam, jest i gęstwina roślinności, którą uwielbiam...jest i szklarnia, którą uwielbiam...sorry, uwielbiam dwie...o rany, czego ja nie uwielbiam? Po prostu uwielbiam naturę