Taki dzień nie zdarza się często. Leje i leje. Wędrowałam wzdłuż ścieżki i zbierałam ślimaki.
Wypełzło wszystko, pomrowy pstrokate, czarne, brązowe, chyba tylko luzytańskie jeszcze czekają.
Zabawne, przechodząc z jednego końca w drugi, od razu pojawiają się nowe. Mogłabym tak w kółko.
Mam miejsca, pułapki w postaci deszczółek i porozkładanych na przynętę roślin. Jest tragicznie, na dyptamach np. żeruje młodzież pomrowowa w ilości hurtowej. Są tak małe, że trudno je wybrać. Do donicy z pierwiosnkami auricula wlazły mi cztery wypasione pomrowy!
Dobrze, że zajrzałam do donic z ukorzenianymi patyczkami dereni. Nawłaziło tam ich bez liku.
Ukorzeniam tu patyki przywożone w wyjazdów. Zaczęłam od marca i o dziwo, wszystkie się ukorzeniły.
Zależy mi na dereniach o oliwkowych i purpurowych pędach oraz na zielonych liściach.
Mam tu też ciekawą wierzbę z P.Helskiego, która ma przyprószone śniedzią pędy.
Pogoda służy ciemiężycom, to moje pierwsze, z nich wysiewałam nasiona, ale cykl rozwoju ciemiężyc jest długi.
Fragment storczykowej rabatki, każdy pęd kwiatostanowy, czegóż chcieć więcej?
Kukułka też zakwitnie