Część tamtych nasadzeń jest do usunięcia, wykopałam berberysy, stanowiące zasieki dla psów. Krzewuszka przy różanecznikach, straciła ładny kształt (była szczepiona, ale spadł na nią śnieg), więc jest chyba do przesadzenia. Brzegami dosadziłam żurawki, trawy i niskie tawuły jako miniżywopłot. Jesienią 2013 rabata wyglądała tak (z lepszej, starszej strony):
Widać, że najstarsze jałowce, które były prawie stożkami straciły od dołu większość gałązek i dalej żółkną. Oczywiście, mogę je nadal pracowicie przycinać, ale chyba nie chcę.
Czym je zastąpić? mam kilka pomysłów: klon palmowy, wiąz płaczący (odm. camperdownii), modrzew płaczący szczepiony, miłorząb szczepiony albo grujecznik.
A może całkiem coś innego?