Aniu, pamiętam, że u was było podnoszenie poziomu. Dlatego (pewnie już po "ptokach" ) powinno się przekopywać... przynajmniej pierwszą warstwę. Choćby po to, by cała flora i fauna z macierzystej gleby mogła przedostać się do nowej, podniesionej warstwy. Gleba to złożony, żywy organizm. Nawet w tej lichej jest zachowana równowaga pomiędzy pozytywnymi i negatywnymi organizmami. Przy zachwianiu tej równowagi zazwyczaj, jak na złość pole do popisu dostają te złe=patogeny.
Warto, naprawdę warto jest zainwestować w glebę i pracy, i pieniędzy i wszelakich dobroci na etapie "przed sadzeniem". Potem jest to bardzo trudne, a czasami niemożliwe. Naprawa trwa dobrych kilka lat, a czkawka jeszcze dłużej... żal roslin wiecznie chorujących i wypadających, żal pracy i często jest to przyczynek do ogrodowego zniechęcenia
Jesli planujesz sadzić na wiosnę, to te zrębki i "śmieci" z tartaku zwieź na pryzmę. Na biegu nastaw kilka wiader gnojówki z chwastów bez nasion. Potem wystarczy polać pryzmę i w międzyczasie widłami mieszać materiał, tak by gnojówka zmoczyła jak największą część. Po 2-3 tygodniach można przekopać z glebą. Świeży obornik też (jedyne ryzyko to wschód zielska z nieprzetrawionych cząstek paszy). Na jesieni gleba po lecie długo jest ciepła. Procesy kompostowania będą odbywać się w glebie. Na wiosnę będzie mozna sadzić zaplanowane rośliny.