Wziełam dzien urlopu na okiełznywanie...

Zrobiłam i dużo i jednocześnie niewiele

. Ale pod koniec dniówki na działce poczułam pozytywne emocje

. Czyżby wyrywanie chwastów i tachanie ich na kupkę przyczynia się do wydzielania endorfin?!
Wyniosłam chwasty z miejscówki gdzie mają być 2 rządki truskawek.Może nie będą super proste te rządki, ale będą. Jeszcze dowieziemy kompostu i będzie gicior. Sadzenie mam w planach gdzieś pod koniec pazdziernika. Obecne rządki są mega zarośnietę flancami, choć te niestety są dość wybujałe. Pewnie za dużo cienia od siebie samych mają.
Tu był warzywnik i mini kwietnik

. Rosną tam dalie, siewki jeżówek, piwonie mikrusy i parę innych.
W tej części będę musiała mocno zakwasić glebę żeby móc posadzić borówki.
Chyba w przyszłym roku nie obronię się przed pełzającymi malinami :/. Troszkę podjadłam bo widocznie mam sporo odmian jesiennych. Białe maliny wygrywają.
a to mój pomysł na chwasty - moze nie najlepszy. Złożyłam na kupie tuż obok kompostownika i obornika. Po drodze zebrałam duzo kartonów więc zielone przełożyłam kartonami ale to taki pierwszy kompostownik.
W połowie pazdziernika ma przyjechać zrobiony. Może poprosić żeby go wysypali na ten mój niby kompostownik? Czy moze to bardzo głupi pomysł?