Piękny, zwłaszcza w taki dzień jak dzisiaj, jestem w domu i sobie patrzę i zaraz pójdę na trochę do własnego ogrodu, pozbieram durnostojki.
W tym roku niesamowite jest to, że najpóźniej z owocowych opadają liście z czereśni, a zwykle dzieje się odwrotnie.
Widzę że pszczołowate jeszcze grasują na ostatnich astrach i w winogronach.
Miejsce na dalie - i mnie się marzy, ale jak tu pozbawić się ich na rabatach? Niemożliwe przecież.
Pogoda była tak łaskawa, że grzechem byłoby jej nie wykorzystać do działań ogrodowych.
Na pierwszy ogień poszły budki lęgowe. Mam dwie.
I obie były wykorzystane. W zeszłym sezonie lokatorów miała jedna.
Wyciągnęłam starą zawartość. Ptaszki do wyścielenia gniazda używały nawet pasków folii.
Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie brzeziniak ponownie przysłuży się skrzydlatym. Mają tam sporo kryjówek, bo i żywopłot i iglaki, i wysokie drzewa.
Potem wyciągnęłam odkurzacz ogrodowy i zajęłam się zapłociem. Liście grabiłam na kupki, a potem rozdrabniałam w odkurzaczu. Pocięte wysypywałam na rabaty.
Nie wiem, czy trawa pod drzewami się zregeneruje. Bukowe liście z żywopłotu opadną dopiero pod koniec kwietnia.
Równo rok temu wykopywałam z żywopłotu omyłkowo wsadzone leszczyny. W narożniku wsadziłam buki- nie wiem, czy się przyjmą- mimo podlewania kiepsko wyglądają.Dziurę widać na pierwszym zdjęciu. Zlikwidowałam też część żywopłotu od strony sąsiada. Latem jest OK, zimą będą prześwity. Sad już bez liści.
Większość tych małych dyń jest dekoracyjna, jadalne już praktycznie skonsumowane.
Jabłek mam sporo, sad obrodził w tym sezonie, zapasy na zimę mam pokaźne.
Rubrum będę zimował w piwnicy pierwszy raz, dziewczyny mnie przekonały, zobaczymy czy się uda ? Mam dwie sadzonki które zostały ścięte, są jeszcze na zewnątrz, gdy się ochłodzi czeka je przeprowadzka.
Najbardziej czadu dały jabłonie. Konary aż się uginał pod ciężarem owoców. Co ciekawe mam 8 odmian jabłek.... na dwóch jabłoniach. Trzy lata temu wzięłam gałązki od siostry z różnych odmian jabłoni i wiosną zaszczepiłam na moich dwóch już leciwych jabłoniach. Część zrazów się przyjęła i tym sposobem mam prawie sad Jabłka prosto z drzewa od lipca do późnej jesieni
Dodatkowo wyjątkowo nie było problemów chorobowych z jabłoniami (a z reguły w każdym roku coś się działo).
Zachęcam do takiego eksperymentowania
Fasolko, to miłe co piszesz, cieszę się, że komuś gra podobnie. Ogród to ciągła praca, reagowanie na upływ czasu, podążanie za kolejnymi planami, zmianami, jeżeli samemu się podjęło temat zagospodarowania przestrzeni. Czasem chciałabym mieć wszystko zrobione "od płotu do płotu", ale coś trzeba zrobić jak piaskownica przestaje być potrzebna, czy drewniana huśtawka zacznie się sypać.
Fizyczne swoje niedomagania rekompensuję naturalistycznym założeniem. Nie mam wtedy poczucia, że ogród codziennie wymaga sprzątania i że to mnie przerośnie.
A mam do ogarnięcia 30 arów, z czego 11 arów, przeznaczonych na boisko, mały sad i warzywniczek zakupiliśmy od sąsiadów kilka lat po zakupie pierwszej części- teraz już leśnej. Dwa lata zajęło nam wykarczowanie dokupionej części, bo całość jest wąska (24m) i nie ma wjazdu dla cięższego sprzętu. Zostawiliśmy tylko świerk srebrny, dwie cudowne czereśnie i orzecha włoskiego. Wykarczowaliśmy mnóstwo samosiejek: brzozy, topole, wierzby, ogromne nierodzące leszczyny i kilka próchniejących drzew owocowych. Zabawa z założeniem trwa!
Popełniłam wiele błędów, niektóre koryguję do dzisiaj np. zbyt szybko urosły świerki od zachodu i zrobiło się bardzo norowato. Lex Szyszko dał nam szansę na wpuszczenie światła poniżej widać same "totemy" ze świerków. Za hortensjami była zielona świerkowa ściana i bardzo już ciemno
Osłoniłam się w tym roku od sąsiadów tylko pięknym kokornakiem, niskim żywopłotem z cisa i przywarką . U nich ogród sam się założył
Miro, niestety, warzywnik przegrał walkę o czas Tzn. reszta ogrodu pochłonęła mnie bez reszty. Takie koszenie też mi się bardzo podoba.
Gabrysiu, ogród mimo mnóstwa wszystkiego wydawał się być założonym tak, aby mimo wszystko nie stać się jego niewolnikiem. Tak, to sad w łące, zaraz za ogrodem dla owadów.
Reniu, ogród był taki swojski. Dobrze się w nim czuliśmy wszyscy
Danusiu, żywopłot był super, właśnie ta fala nadała mu takiej fajnej lekkości. Oddzielał część przydomową, taką bardziej prywatną, od reszty ogrodu.
Przepiękne drzewa w ogrodzie, mnóstwo bylin - fajny ogród. Sad (chyba) w łące, to popularny pomysł, ale wciąż zachwyca.
Na tabliczce zapraszają najpierw motyle, potem pszczoły, a dopiero na końcu nas. I to jest chyba dobra kolejność.
fajne plany ......sad ,owocownik ....łąka .....poczytałam o wszystkich planach i jestem ciekawa efektów
widziałaś u Joli z ogrodu wśród pól i wiatrów ......sad -cudooo ....zresztą cały ogród super też ma
Różnica w wybarwieniu pędów jest bardzo wyraźna
Sibirica
Elegantissima
Ale w sezonie Sibirica przegrywa w kategorii koloru liści. Jest zwykłym zielonolistnym krzaczorkiem.
Tę choinę warto mieć. Wygląd ma bardziej rasowy niż kuliste tuje, osiąga wymiary średniego bukszpanu i nie zaatakuje jej ćma. Nadaje się na cieniste stanowisko. U mnie też już brak miejsca. W tym sezonie może ze dwa razy byłam w szkółkach. Raczej z potrzeby pospacerowania niż konkretnych zakupów.
Podlewania bym nie robiła. Mocznik ma bardzo dużo azotu. Jeśli się dostanie do korzeni, to natychmiast pobudzi roślinę do wzrostu. Jeśli na ziemi leżą liście, to można je opryskać 5% roztworem. Szybciej się rozłożą.
Hania - jutro wytnę dla Ciebie serce z jabłka i wstawię.
Mam dziki sad za płotem do którego nikt od lat nie przychodzi więc chodzę na grandę i zbieram bo nie mogę się patrzyć jak to gnije.
Mam teraz wieczory z jabłkami.
Piątek i sobotę spędziłam pracowicie. Wczoraj skosiłam trawkę i pograbiłam na zapłociu opadłe liście. Dzisiaj przycięłam róże z drugiej części pergoli. Trochę przejaśniało.
W warzywniku posadziłam czosnek jadalny i wysiałam szpinak na wczesnowiosenny zbiór. Spryskałam róże, jarząby szwedzkie i sad roztworem mocznika. I zrobił się wieczór. W południe temperatura znowu w okolicach 25 stopni. W prognozach brak opadów.
Jesień gwałtownie przyspieszyła i w ogrodzie robi się ażurowo.
Kupiłam malutkie chryzantemy i wsadziłam na cypelku. Dadzą trochę koloru.
Powtarza kwitnienie powojnik Kermisina.
Ściętolistny już w całości przebarwiony.
Do kwitnienia zbiera się Malepartus. To ten najwyższy miskant w tym zakątku.
Powoli zacznę wycinać byliny. Na wiosnę proso Heavy Metal na rabacie zachodniej zastąpię trzcinnikiem. Lepiej trzyma pion. Przeniosę też na tę rabatę wysokie astry z jednego z półksiężyców. Wymienię je na niskie.
Jola, twój ogród owocowy to mistrzostwo. Ja tu się głowie nad swoim myślę rozmyślam i nic. Idę do Ciebie i napatrzec się nie mogę!
Czy ten sad też jest na pochylni?
A powiedz, czy takie skrzynie z warzywami sprawują ci się dobrze, poza walorami estetycznymi jest coś lepiej? Do ogarnięcia chwastów i plewienia lepszy skrzyniowy?
A wogóle te skrzynie to kupione czy własnej roboty?
Filomeno gdyby u mnie była możliwość wjazdu koparką to nie zastanawiałabym się ani sekundy. Niestety oczko jest tak usytuowane, że nawet ta mała nie da rady. No chyba, że zdemoluję cały sad. Pocieszam się, że te największe już ułożone. Ale ich układanie dało w kość.
Marzył mi się wodospad z wielkich, kanciastych głazów. Ale wiem, ze jest poza zasięgiem. Muszę zadowolić się namiastką i jakoś lepić z mniejszych okazów.